Piętnastoletni chłopcy niechcący ośmieszyli seniorską kadrę kobiet. Wygrali 7:1
Przygotowywały się na mistrzostwa, a dostały siódemkę od nastolatków. Reprezentantki Szwajcarii muszą szybko się pozbierać…

instagram.com/alishalehmann7
Alisha Lehman reprezentantka Szwajcarii
Szybkie przetarcie przed Euro
Czasem sport pisze scenariusze, których nikt nie planował, a których nikt potem nie chce firmować swoim nazwiskiem. Ot, na przykład taki czerwcowy sparing w Nottwil. kilka dni temu, na bocznym boisku, bez kibiców, bez kamer, bez mediów – kobieca reprezentacja Szwajcarii miała rozegrać dyskretny mecz kontrolny z drużyną piętnastolatków z FC Luzern. Mecz nietypowy, bo podzielony na trzy tercje po 30 minut. Plan był prosty: przetestować kilka ustawień, nie zdradzić formy przed zbliżającym się Euro i – co najważniejsze – nie robić z tego wydarzenia medialnego show.
Blamaż
Ale piłka, jak to piłka, czasem potrafi zaskoczyć. Bo nikt chyba w szwajcarskiej federacji nie przewidział, że młodzi chłopcy nie tylko zagrają ambitnie, ale wręcz rozniosą seniorską kadrę narodową wynikiem 7:1. Tego nie dało się już wyjaśnić słabym dniem. To nie była kosmetyczna porażka w treningowym rytmie. To był blamaż. I to taki, którego nikt nie miał zobaczyć.
Tyle że żyjemy w czasach, gdy „nikt” to pojęcie mocno umowne. Wystarczył jeden post w mediach społecznościowych – kilka zdjęć, może krótki komentarz – i domino ruszyło. Szybko okazało się, że zamknięty sparing nie jest już taki zamknięty, a „wynik, który miał pozostać tajemnicą” wylądował na łamach „Blicka” i w ustach kibiców. Internet, jak wiemy, nie zna litości.
Zrozumiałe jest, że federacja chciała uniknąć zamieszania – przed turniejem każda negatywna narracja ciąży jak kamień u szyi. Ale może właśnie dlatego to wydarzenie boli tak bardzo. Bo nie chodzi tylko o siódemkę straconych goli od chłopaków, którzy dzień wcześniej mogli jeszcze pisać klasówkę z biologii. Chodzi o obraz drużyny narodowej, która zamiast stanąć z podniesioną głową i powiedzieć „tak, to się zdarzyło, wyciągniemy wnioski”, próbowała udawać, że nic się nie stało.
Zdarza się
Czy to koniec świata? Oczywiście, że nie. Takie mecze zdarzają się częściej, niż myślimy – drużyny kobiece nierzadko sparują z juniorami, bo fizycznie to często dobry test. Ale kiedy taki test kończy się kompromitacją, nie da się jej po prostu wymazać z pamięci.
Reprezentantki Szwajcarii za kilka dni zagrają swój pierwszy mecz na Euro przeciw Norwegii. Będą musiały udowodnić, że to, co wydarzyło się w Nottwil, to tylko nieporozumienie – wypadek przy pracy. Może ten niechciany sparing i jego niechciany wynik stanie się paradoksalnie momentem przełomowym? Może właśnie dzięki tej porażce – tak bolesnej i tak publicznej – zespół zjednoczy się, zmobilizuje i udowodni, że to nie chłopcy z Luzern będą historią tego lata, tylko one?
W sporcie najgorsze, co można zrobić, to udawać, że porażka się nie wydarzyła. Bo wtedy przegrywa się dwa razy.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Michał Cieślak po zdobyciu pasa WBC: to najszczęśliwszy moment w moim życiu [WYWIAD]

Opony rowerowe jako fundament bezpiecznej jazdy: czym kierować się podczas wyboru?

Nowy kontrakt Cristiano Ronaldo powala. Jak można zarabiać tyle pieniędzy?

„Jest tylko jeden Tyson Fury. Boże błogosław Polsce!” – John Fury dla CKM

Szpilka i Wybrańczyk dla CKM: „Zawsze Ci sami, ale zawsze razem czy na spacerze czy w ringu”. [WYWIAD]