Zrozumieć płaskoziemców. Dlaczego niektórzy wciąż uważają, że Ziemia jest płaska?

Z czego to wynika? Kim są współcześni płaskoziemcy? Jak to możliwe, że w XXI wieku ludzie są gotowi wierzyć, że Ziemia jest otoczona murem lodu, nie porusza się, a wszystkie zdjęcia z kosmosu to grafiki komputerowe? I co najważniejsze: jak rozumieć, a nie tylko wyśmiewać ten fenomen?
Współczesny renesans teorii płaskiej Ziemi
Choć idea płaskiej Ziemi brzmi jak coś, co powinno umrzeć wraz z średniowiecznymi mapami i stosami dla heretyków, w rzeczywistości przeżywa dziś renesans – szczególnie w epoce internetu, YouTube’a i TikToka. Według badań przeprowadzonych przez YouGov (USA, 2018), aż 2% dorosłych Amerykanów stwierdziło, że wierzy w płaską Ziemię. Kolejne 5% było „niepewne”. Może to brzmi jak margines, ale w liczbach bezwzględnych mówimy o milionach ludzi.
W 2018 roku Netflix wypuścił głośny dokument "Behind the Curve" czyli w polskiej wersji “Płaskoziemcy”, który pokazuje środowisko współczesnych kulo-sceptyków od środka. Film nie kpi. Zadaje pytania. Przede wszystkim: co sprawia, że ludzie o normalnym wyglądzie i często całkiem logicznym sposobie mówienia, tak stanowczo zaprzeczają jednemu z najbardziej ugruntowanych faktów naukowych?
Algorytmy, które uczą nas głupoty
Nie sposób zrozumieć fenomenu współczesnych teorii spiskowych bez analizy roli, jaką odegrały media społecznościowe i algorytmy rekomendacji. W 2019 roku naukowcy z Harvardu i MIT pokazali, że algorytmy YouTube preferują treści sensacyjne, emocjonalne i radykalne, bo takie filmy generują dłuższy czas oglądania i większe zaangażowanie. Film o płaskiej Ziemi ma więc większą szansę „złapać” widza niż wykład z astrofizyki.
Efekt? Bańki informacyjne. Kiedy użytkownik raz kliknie materiał „ujawniający prawdę” o Ziemi, dostaje coraz więcej podobnych treści. Nagle cały jego internet to ludzie, którzy „wiedzą”, że NASA fałszuje rzeczywistość.
Płaskoziemca – portret psychologiczny
Wiara w płaską Ziemię nie wynika z głupoty. To efekt kombinacji zjawisk psychologicznych, z których najważniejsze to:
Myślenie konspiracyjne – świat jako sieć kłamstw i ukrytych sił daje poczucie porządku i bezpieczeństwa. Wbrew pozorom, niepewność co do wersji oficjalnej nie rodzi chaosu – dla wielu staje się próbą odzyskania kontroli nad rzeczywistością.
Efekt potwierdzenia – człowiek ma skłonność do szukania informacji, które potwierdzają jego przekonania, i odrzucania tych, które są z nimi sprzeczne. W świecie algorytmów to działa jak samonakręcająca się pętla: im więcej oglądasz filmów o płaskiej Ziemi, tym więcej ich widzisz.
Potrzeba wyjątkowości – płaskoziemca często mówi: „wszyscy dali się nabrać, ale ja nie”. To subtelna forma podbudowywania własnej wartości. W końcu kto nie chciałby być Neo, który dostrzegł Matrix?
Nieufność wobec autorytetów – szkoły, media, naukowcy, rządy – dla płaskoziemcy to nie źródła wiedzy, ale ogniwa jednego wielkiego spisku. To narracja popularna w społeczeństwach przeżywających kryzysy instytucjonalne.
Płaska ziemia po polsku
Polska również ma swoich płaskoziemców. Na facebookowych grupkach z powodzeniem można zobaczyć użytkowników, którzy nieironicznie w to wierzą. Oczywiście, trzeba się przekopać przez setki śmieszków, ironii i trollingu, ale takie jednostki naprawdę istnieją. Co więcej, jedna z najbardziej znanych postaci w tej niszy to poznański raper Akash, wcześniej występujący jako AK-47, który od kilku lat konsekwentnie przekonuje swoich odbiorców, że Ziemia jest płaska. Nie poprzestał na postach i live’ach — w 2023 roku wypuścił balon stratosferyczny z kamerą 360°, mający uchwycić „prawdziwy” obraz naszej planety i udowodnić, że horyzont się nie zakrzywia. Cała operacja kosztowała go około 20 tysięcy złotych. Choć nagrania nie wskazywały na to, co obiecywał, raper utrzymywał, że eksperyment potwierdza jego teorię. Gdy jednak pojawiły się dowody podważające jego interpretację – zniknął z mediów społecznościowych, a jego zapowiedź filmu dokumentalnego o płaskiej Ziemi na razie nie doczekała się premiery. Akash stał się nie tylko memem, ale i przykładem tego, jak teoria spiskowa może przeniknąć do kultury popularnej – nawet jeśli trzeba przy tym wystrzelić kamerę w stratosferę.
Prawda, która nie przekonuje
Nauka nie ma dziś problemu z dowodem kulistości Ziemi. Ten dowód istniał już w starożytności: Eratostenes (ok. 240 p.n.e.) zmierzył cień padający w dwóch miejscach (Siena i Aleksandria) i na tej podstawie wyliczył obwód planety z dokładnością godną inżynierów NASA. Współcześnie mamy do dyspozycji:
obserwacje z kosmosu, np. zdjęcia z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej,
zakrzywienie horyzontu widoczne z dużej wysokości,
efekty grawitacyjne i ich równowaga w modelach sferycznych,
trajektorie lotów samolotów międzykontynentalnych, które logicznie układają się tylko na globusie.
Ale to wszystko na nic, jeśli odbiorca odrzuca ramy, w których te dowody funkcjonują. Dla płaskoziemcy NASA to organizacja PR-owa. Grawitacja to tylko „hipoteza”, a horyzont wygląda płasko, bo… no właśnie, bo tak wygląda.
Najciekawszy moment filmu "Behind the Curve" to scena, w której grupa płaskoziemców przeprowadza swój własny eksperyment z laserem, mający dowieść braku krzywizny Ziemi. Wyniki potwierdzają krzywiznę. Reakcja? „Musimy coś poprawić, coś nie zadziałało.” Ale nie sama rzeczywistość – tylko sprzęt. To esencja poznawczej ślepoty, którą w psychologii nazywa się dysonansem poznawczym.
Wiara jako odpowiedź na chaos
W czasach, w których nauka staje się coraz bardziej złożona, a wiedza trudniejsza do zweryfikowania dla przeciętnego człowieka, teorie spiskowe są intuicyjne. Nie wymagają doktoratu z astrofizyki. Wystarczy „zaufać własnym oczom”, kliknąć w link na forum i odrzucić wszystko, co niewygodne.
W tym sensie, płaskoziemcy nie różnią się aż tak bardzo od innych ruchów antynaukowych: od ruchów antyszczepionkowych, denialistów klimatycznych czy ludzi wierzących, że ślady samolotów na niebie to „chemtrails”. We wszystkich tych przypadkach chodzi o jedno: pragnienie prostoty w świecie skomplikowanym i przerażającym.
Czy warto ich wyśmiewać?
Nie. To najgorsza z możliwych reakcji. Pogarda tylko wzmacnia ich przekonanie, że są jedynymi, którzy „wiedzą”. Zamiast tego – warto rozmawiać. Zadawać pytania. Szukać punktów styku. Pokazywać, że wiedza nie jest narzędziem elit, tylko przygodą, która może być wspólna.
Bo jeśli będziemy się tylko śmiać, to zbudujemy dwa światy – jeden z nauką, drugi z memami i „prawdą alternatywną”. A jak pokazuje historia internetu, ten drugi potrafi być bardzo zaraźliwy.
Zakończenie bez morału
Czy Ziemia jest płaska? Nie. Ale światopoglądy mogą się spłaszczać, jeśli nie uczymy, jak odróżniać fakt od przekonania. Płaskoziemcy nie są dowodem na to, że ludzkość cofa się w rozwoju. Są raczej przypomnieniem, że wiedza nie broni się sama. Trzeba ją tłumaczyć. I to nie tylko mądrze – ale i z empatią.
Bo jeśli Ziemia rzeczywiście byłaby płaska – to może już dawno spadlibyśmy z jej krawędzi.Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Talibowie szokują spotem turystycznym. Wideo przypominające porwanie ma promować Afganistan

Powraca "Nagi instynkt". Powstanie nowa wersja kultowego thrillera erotycznego

Czy depenalizacja marihuany jest możliwa jeszcze w tym roku? Przygotowano projekt ustawy

Zmarł Bas Tajpan – muzyk z Dąbrowy Górniczej miał 47 lat

Pan Irek z Chorzowa i siła internetu. Jak stał się najbardziej popularnym taksówkarzem w Polsce?