fot. Guardian News/ YouTube 

Wstrząs, który obudził północy Pacyfik 

Epicentrum tego potężnego wstrząsu znajdowało się jakieś 130 kilometrów od Pietropawłowska-Kamczackiego, głęboko pod dnem oceanu – zaledwie na dwudziestym kilometrze. Początkowo sejsmolodzy mówili o magnitudzie 8,0, ale kolejne odczyty podbiły skalę aż do 8,8. W samym mieście popękały mury kilku budynków, w tym jednego przedszkola. Do szpitala trafiło kilka osób z drobnymi obrażeniami, a służby uspokajały, że nikt nie zginął.

Noc jednak zapadła w atmosferze czystej paniki. Jedni zabarykadowali się w swoich mieszkaniach, bojąc się wychodzić na zewnątrz. Inni pakowali rodziny do samochodów i uciekali wyżej, z dala od linii brzegowej.

Tsunami w porcie, ewakuacje w Japonii i na Hawajach

Najwyższe fale, które zalały port w Severo-Kurilsku według rosyjskich służb miały 3–5 metrów. Nagrania wideo, które obiegły media społecznościowe, pokazują siłę żywiołu. Zniszczone nabrzeża, przewrócone łodzie i zakłady rybne pod wodą – taki obraz został po tsunami.

Ostrzeżenia rozeszły się po całym Pacyfiku. Japońska Agencja Meteorologiczna ewakuowała setki tysięcy osób w rejonie Hokkaido i Honsiu. W innych krajach Pacyfiku – od Hawajów po Meksyk i Filipiny – wprowadzono alarmy, choć fale były tam dużo niższe (od 30 cm do 1,5 metra).

Najgorsze może być niestety przed nami

Sejsmolodzy przypominają, że Kamczatka leży na tzw. Pierścieniu Ognia – jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie obszarów na świecie. Tak silne trzęsienia nie zdarzają się codziennie, ale wstrząsy wtórne mogą potrwać jeszcze tygodniami.

W rozmowie z Reutersem eksperci USGS podkreślają, że region jest w stanie wysokiej gotowości. Każdy kolejny wstrząs, nawet słabszy, może wywołać fale tsunami.