Szukaj

LIFESTYLE Rodzina Tupaca wypaliła jego prochy w jointcie. Zapłacili za to milion dolarów

Rodzina Tupaca wypaliła jego prochy w jointcie. Zapłacili za to milion dolarów

CKM
25.07.2025
Kopiuj link

Niektóre historie brzmią tak absurdalnie, że odruchowo wkładamy je między bajki – ale ta, choć na pozór trochę irracjonalna, to wyszła z ust człowieka, który był przy Tupacu, gdy ten umierał. Suge Knight – czyli założyciel wytwórni Death Row Records – w rozmowie z People rzucił światło na pożegnanie z legendarnym raperem. Rodzina i przyjaciele Shakura mieli wypalić jego prochy w jointcie. Czy to prawda? 

14673a

 fot. AKPA

Życie, które było gotowym scenariuszem na film

Tupac Shakur nie był po prostu raperem z lat 90. – był głosem całego pokolenia. Wychował się w Nowym Jorku, ale to kalifornijska ziemia – szczególnie ulice Los Angeles – zrobiły z niego legendę, której twórczość stała się czymś więcej niż muzyką. Jego wersy były jak otwarty dziennik – raz miękkie i pełne czułości, jak w „Dear Mama”, innym razem nabite wściekłością, jak w „Hit 'Em Up”.

We wrześniu 1996 roku doszło jednak do udanego zamachu na jego życie. Tupac siedział na miejscu pasażera w BMW prowadzonym przez Suge’a Knighta, podczas powrotu z z gali Mike’a Tysona w Las Vegas. Czerwone światło, kilka sekund i seria strzałów. Cztery kule przeszyły jego ciało. Zabrano go do szpitala, gdzie lekarze walczyli o życie tej niekwestionowanej legendy rapu – operacja za operacją, a także usunięcie płuca. Niestety, ale nie przyniosło to skutku i raper zmarł.

Zaczęły się spekulacje – jedni mówili, że żyje, że uciekł, że gdzieś na Kubie popija rum i obserwuje to całe zamieszanie. Inni – że to zemsta, układ, mafijne porachunki. Ale jedno było pewne - Tupac zniknął na zawsze. Bez wielkiego pogrzebu, bez przemówień i salw. Suge Knight przyznał w rozmowie z People, że matka artysty chciała, by wszystko odbyło się cicho, wręcz błyskawicznie. Bez zbędnej pompy - tylko kremacja, a po niej coś, o czym mało kto by pomyślał.

Milion za prochy i wyjątkowy blunt 

Suge Knight, który sam został ranny w tym samym ataku, dziś – niemal trzy dekady później – opowiada o tamtych chwilach z mieszanką sentymentu i szoku. W rozmowie z People przyznał, że matka Tupaca, Afeni Shakur, chciała, by jej syn został skremowany niemal natychmiast – bez ceremonii, bez żegnania się. Żeby to załatwić, potrzebna była gotówka. Sporo gotówki.

„Zapłaciłem milion dolarów w gotówce, żeby to załatwić” – przyznał Suge Knight.

Ale to, co wydarzyło się później, trudno byłoby wymyślić nawet w scenariuszu do hollywoodzkiego filmu. Według Knighta, tej samej nocy najbliżsi przyjaciele Tupaca zebrali się w kameralnym gronie i postanowili go „zachować” w sposób, który dla nich miał ogromne znaczenie symboliczne. Część jego prochów miała zostać zawinięta w bibułkę i wypalona.

„Jego ziomki go skręcili i wypalili. To miało sens. Było symboliczne, jakby część jego została z nimi” – wspomina Knight.

Co ciekawe, sam Suge nie brał udziału w tym akcie. Jak tłumaczył w wywiadzie – przebywał wtedy na zwolnieniu warunkowym, które wiązało się z regularnymi testami narkotykowymi. Jeden zaciąg mógłby go zaprowadzić z powrotem za kratki.

„Powiedziałem jego mamie: ‘Mamo, chciałbym, ale jak się zaciągnę choć raz, pójdę siedzieć’” – relacjonuje Suge i podkreśla, że był jedynym, który wtedy nie zapalił.

Choć dla wielu może to brzmieć jak niezdrowa ekstrawagancja albo wręcz profanacja, w kręgach, w których dorastał i tworzył Tupac, takie gesty nie są rzadkością. Mają wymiar rytualny, a w przypadku ikony tej rangi – niemal religijny.

Legenda, o której nikt nie zapomni 

Dla fanów na calym świecie Tupac pozostał legendą – twarzą na koszulce, cytatem, kawałkiem na Spotify, ikoną hip-hopu. Ale dla bliskich był kimś więcej: synem, bratem, przyjacielem, ziomkiem. I choć zginął nagle, bez pożegnania, to na pewno bliscy zrobili wszystko, by pożegnać się z nim najlepiej jak potrafili.

Choć wypalenie prochów może dla wielu brzmieć jak coś całkowicie irrocjalnego, a może nawet obrzydliwego, to w oczach ludzi związanych z Tupakiem miało to głęboki sens. To nie był kaprys ani ekscentryczna fanaberia, tylko forma hołdu. Symboliczny gest, który miał zatrzymać fragment duszy rapera w płucach jego przyjaciół – dosłownie i metaforycznie.

Dziś, 29 lat po jego śmierci, historia ta znów trafia do mediów – z pierwszej ręki, z ust człowieka, który był z nim do ostatniego tchu. Jak powiedział Suge Knight – ci, którzy zapalili poczuli, że Tupac pozostał z nimi na zawsze.

 

Autor CKM
Źródło People
Data dodania 25.07.2025
Aktualizacja 26.07.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.