Jeszcze kilkanaście lat temu poznawanie ludzi miało w sobie element przygody. Ktoś zagadał w kolejce, ktoś podał numer w tramwaju, a przypadkowa rozmowa na imprezie zamieniała się w godziny spaceru. Dziś? Większość relacji zaczyna się od przesunięcia palcem w prawo. Czy to jest problem nad którym warto usiąść? A może to boomerska fanaberia. 

Czy wielkie uczucie może zacząć się między regałem z pieczywem a lodówką z nabiałem? Kaufland mówi: zdecydowanie tak. A do flirtu wystarczy... arbuz.

Trudno o bardziej współczesny romans niż ten zaczęty od „hej” na Instagramie lub Tinderze. Tylko pytanie, czy tego typu relacje są przyszłościowe i mogą przerodzić się w coś na całe życie? Tutaj nauka oraz życie pokazują, że jednak lepiej zagadać na żywo - gdyż związki rozpoczęte w internecie są mniej trwałe od tych, które zostały zaczęte w tradycyjny sposób.