Dwie lewe ręce? 77% kandydatów z Gen Z przyprowadziło rodzica na rozmowę o pracę
Nowe badanie przeprowadzone w USA rzuca zaskakujące światło na zachowania zawodowe przedstawicieli pokolenia Z. Okazuje się, że młodzi pracownicy nie tylko korzystają z rad rodziców, ale wręcz zapraszają ich do aktywnego uczestniczenia w procesie rekrutacyjnym i późniejszym życiu zawodowym.

Dane nie są obiecujące
Według raportu Resume Templates aż 77% kandydatów z Gen Z przyprowadziło rodzica na rozmowę o pracę. Co więcej, 44% zrobiło to nawet w finałowym etapie, gdy spotkanie odbywało się z dyrektorem czy założycielem firmy. W dobie wirtualnych rekrutacji problem przenosi się również online – 29% przyznało, że rodzice siedzieli obok podczas wideorozmów na Teams, a część z nich aktywnie zadawała pytania rekruterowi.
Rodzice stają się także nieformalnymi negocjatorami i doradcami. Ponad jedna czwarta badanych przyznała, że to rodzice negocjowali dla nich pensję, a 19% traktuje ich jako „parasol ochronny”, który pomoże w trudnych sytuacjach w pracy. W praktyce oznacza to, że menedżerowie coraz częściej muszą komunikować się nie tylko z młodym pracownikiem, ale i z jego mamą lub tatą – aż 80% Gen Z potwierdziło, że ich rodzice są w kontakcie z przełożonym.
CV, zadania rekrutacyjne i… urlop
Badanie pokazało także, jak silny wpływ mają rodzice na codzienny rozwój kariery młodych ludzi.
- 59% przyznało, że rodzice szukali pracy za nich,
- 43% – że wypełniali im CV,
- a prawie połowa (48%) – że to rodzice wykonywali testy rekrutacyjne na dane stanowisko.
Nawet gdy już dojdzie do zatrudnienia, wsparcie rodziców nie ustaje. 49% badanych wskazało, że mama lub tata pomogli im załatwić urlop, a ponad połowa (54%) twierdzi, że rodzice rozmawiali z działem HR w ich imieniu.
Skąd to zjawisko?
Eksperci tłumaczą, że źródłem jest zarówno trudny rynek pracy dla młodych absolwentów, jak i niskie poczucie pewności siebie w kontaktach zawodowych. Gen Z dorastało w czasie pandemii, co ograniczyło im możliwość nabywania naturalnych kompetencji społecznych w pracy zespołowej, budowania sieci kontaktów czy nauki „profesjonalnych zachowań”.
Badania pokazują, że przeciętny przedstawiciel Gen Z ma jedynie 16 silnych relacji biznesowych, podczas gdy millennialsi – 21, a przedstawiciele Gen X – aż 40. Nic dziwnego, że brak kontaktów próbują zastąpić rodzicami, którzy stają się dla nich „pełnoetatowymi coachami kariery”.
Co to oznacza dla firm?
Zjawisko to stawia pracodawców i rekruterów w zupełnie nowej sytuacji. Wymaga od nich:
- większej cierpliwości wobec nietypowych zachowań kandydatów,
- edukacji Gen Z w zakresie budowania samodzielności,
- oraz opracowania nowych narzędzi wsparcia – np. mentoringu czy programów onboardingowych, które krok po kroku uczą podstawowych kompetencji zawodowych.
Choć dla wielu menedżerów udział rodziców w procesach rekrutacyjnych brzmi jak kuriozum, to zjawisko to staje się coraz bardziej powszechne. Być może w kolejnych latach stanie się naturalnym elementem rynku pracy – a firmy, które nauczą się je rozumieć i odpowiednio nim zarządzać, mogą zyskać przewagę w pozyskiwaniu talentów.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
13-latek jechał drogą ekspresową na rowerze, by spotkać się z koleżanką z gry
Mężczyźni rezygnują z garniturów. Biuro przestało być pokazem formalności
Osoba w czarnej pelerynie masce z horroru „Krzyk” nawiedza posesje w okolicach Serocka
Kourtney Kardashian, lizaki i zdrowie intymne kobiet
Jak często oglądamy filmy dla dorosłych? Statystyki mówią jasno...

