Czy depenalizacja marihuany jest możliwa jeszcze w tym roku? Przygotowano projekt ustawy
Pewnie nie raz słyszałeś, że ktoś dostał wyrok za jednego jointa. Rewizja, akt oskarżenia, a czasem i areszt śledczy. W 2025 roku wreszcie może się to zmienić. Grupa posłów przygotowała projekt ustawy dotyczący depenalizacji marihuany, który ma trafić do Sejmu już we wrześniu.

Nie legalizacja, nie promocja - a depenalizacja
Zanim zaczniemy rzucać konfetti albo podpalać znicze, ustalmy jedno: nikt tu nie chce otwierać coffee shopów na rogu. Nie mówimy o legalizacji. Chodzi o to, by nie traktować ludzi z jednym jointem jak Pablo Escobara. Projekt ustawy przewiduje, że posiadanie niewielkiej ilości suszu nie będzie skutkowało sprawą w sądzie ani karą więzienia. Co najwyżej - mandat albo pouczenie.
Według posłów chodzi przede wszystkim o odciążenie systemu sądowniczego, a także oszczędnościach budżetowych związanych z odstąpieniem od wielu spraw, które dotyczą właśnie małych ilości suszu. Do tego ma to nie rujnować życia młodym ludziom, którzy po takiej „wpadce” mogą mieć problemy w budowaniu swoich karier zawodowych.
Czy Sejm da zielone światło?
Nie ma jednak gwarancji, że projekt przejdzie. PiS oficjalnie się sprzeciwia, a w Konfederacji zdania są podzielone. Nawet w obozie rządzącym słychać głosy niepewności, zwłaszcza wśród posłów starszego pokolenia. I choć depenalizacja to nie rewolucja, to wciąż temat politycznie drażliwy. A szkoda, bo zamiast łapać gówniarzy z gramem marihuany, można byłoby skupić się na prawdziwych dilerach i grupach przestępczych, które zalewają kraj twardymi narkotykami.
Ale spokojnie, nie promujemy marihuany – ponieważ ona potrafi być groźna, a zwłaszcza w nadmiarze. Jest używką, która uzależnia, obniża motywację, a także powoduje zaburzenia lękowe, a nawet psychozy. Co istotne to nie są mity, bo coraz więcej osób, które kiedyś promowały jej zalety, przyznaje, że ma też wiele wad. Jednak karanie kogoś za posiadanie drobnej ilości to jak karać za trzy piwa w plecaku – a w końcu alkohol potrafi również zniszczyć zdrowie i życie. Profilaktyka i edukacja mają większą moc niż straszenie paragrafem.
Europa luzuje – a my?
U naszych sąsiadów temat od dawna przestał być tabu. W Niemczech legalizacja rekreacyjna już przeszła, Czechy szykują reformę, a w Holandii wiadomo, że mają do tego luźne podejście. Tymczasem w Polsce wciąż zatrzymuje się 20-latków z dwoma skrętami o wartości rynkowej kilkudziesięciu złotych.
Oczywiście, jest to środek psychoaktywny, ale jednak nie sieje aż takiego spustoszenia w naszym społeczeństwie jak twarde narkotyki, których nie brakuje. Depenalizacja nie sprawi, że nagle znikną wszystkie problemy — nikt rozsądny tego nie oczekuje. Ale da cenny czas i środki finansowe, ponieważ nie trzeba będzie ścigać gówniarzy z jednym jointem w kieszeni. Będzie można skupić się na prawdziwej profilaktyce i edukacji.
Jeśli Sejm to w ogóle przepchnie — a nie jest to przecież takie pewne — to może, może w końcu pójdziemy w stronę normalności. Bez paniki, że jak ktoś ma skręta, to od razu zniszczy młodzież i rozłoży państwo. Nie o to przecież chodzi.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Powraca "Nagi instynkt". Powstanie nowa wersja kultowego thrillera erotycznego

Talibowie szokują spotem turystycznym. Wideo przypominające porwanie ma promować Afganistan

Zmarł Bas Tajpan – muzyk z Dąbrowy Górniczej miał 47 lat

Pan Irek z Chorzowa i siła internetu. Jak stał się najbardziej popularnym taksówkarzem w Polsce?

IShowSpeed rzucił wyzwanie Ewie Swobodzie