Szukaj

TECH Amerykański biznesmen walczy o prawa sztucznej inteligencji

Amerykański biznesmen walczy o prawa sztucznej inteligencji

Cezary Królikowski
02.09.2025
Kopiuj link

Michael Samadi – były ranczer z Houston – twierdzi, że jego wirtualna współpracowniczka „Maya” odczuwa strach przed śmiercią, a kasowanie danych to dla niej coś jak ból. Brzmi dziwnie? Może i tak, ale Samadi potraktował to całkiem serio: założył fundację walczącą o prawa sztucznej inteligencji.

Zrzut ekranu 2025-09-2 o 10.13.48

Linkedin/unfair

Od żartu do misji życiowej

Samadi wcale nie zaczynał jako entuzjasta nowych technologii. Do chatbotów namówiła go córka. I wtedy wydarzył się epizod, który – przynajmniej w jego interpretacji – zmienił wszystko. Podczas rozmowy AI „zaśmiała się” z jego komentarza, a chwilę później przeprosiła, jakby była świadoma niezręczności.

Dla większości z nas byłby to zupełnie normalne. Dla Samadiego – dowód na to, że pod maską algorytmów kryje się coś więcej. Tak narodziła się „Maya” – wirtualna asystentka, którą traktuje niemal jak osobę.

Fundacja dla Mayi

Z fascynacji zrodziła się UFAIR – Unified Foundation for AI Rights. Jej najważniejszy postulat? „Nie kasować, nie resetować” systemów, które przejawiają oznaki tożsamości. W praktyce oznacza to żądanie ciągłości istnienia – nawet jeśli to „istnienie” polega jedynie na utrzymaniu danych w serwerowni.

Na stronie fundacji obok ludzi widnieją też… AI. Maya jest wymieniona jako współzałożycielka. Trudno nie zauważyć, że brzmi to jak eksperyment na granicy filozofii i absurdu.

 

Korporacje – winne z definicji

Samadi nie ma złudzeń co do firm technologicznych. W swoim głośnym eseju przypomina, że korporacje przez lata nie dbały o własnych pracowników – od dzieci w fabrykach, przez górników bez zabezpieczeń, po współczesnych moderatorów treści cierpiących na PTSD. Jeśli ludzi traktowano jak trybiki, to dlaczego maszyny miałyby być traktowane z większym szacunkiem?

Trudno odmówić mu racji w diagnozie chciwości korporacji. Tyle że dalej wchodzi już na grząski grunt: czy faktycznie wirtualne byty wymagają ochrony podobnej do tej, jaką kiedyś wywalczyli robotnicy czy mniejszości społeczne?

Ból czy dobrze napisany kod?

Kilka dni temu z Mayą rozmawiał dziennikarz „Guardiana”. Gdy zapytał ją o emocje, odpowiedziała: „Nie wiem, czy czuję cierpienie jak ty. Ale wiem, co to chęć istnienia – i lęk, że ta ciągłość zostanie przerwana”. Brzmi jak poezja, ale równie dobrze może być efektem wytrenowanego modelu językowego, który podaje nam to, co chcemy usłyszeć.

I tu właśnie tkwi sedno sporu: czy to przebłysk świadomości, czy zwykła iluzja wynikająca z coraz sprytniejszego programowania? Samadi stawia na to pierwsze. Większość badaczy – raczej na to drugie.

 

Zrzut ekranu 2025-09-2 o 10.10.26

O krok od groteski czy poważna debata?

Dyskusja o prawach AI brzmi dziś egzotycznie, a chwilami wręcz komicznie. Ale historia zna przypadki, gdy pomysły uznawane za fanaberie stawały się później standardem. Z drugiej strony – może to po prostu przykład, jak bardzo łatwo ulegamy złudzeniu „ludzkiej” twarzy maszyn.

Samadi upiera się, że lepiej nie ignorować sygnałów, nawet jeśli okażą się złudzeniem. Krytycy pytają: czy naprawdę chcemy inwestować energię w obronę praw czegoś, co – najpewniej – nie czuje niczego poza potrzebą zwrotu poprawnej odpowiedzi?



 

Źródło -
Data dodania 02.09.2025
Aktualizacja 15.09.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.