Zacznijmy od tego, że cena ropy na rynkach światowych rzeczywiście spada. W ciągu zaledwie tygodnia cena ropy Brent spadła do poziomu 65,7 dolarów za baryłkę, co oznacza spadek o ponad 7 dolarów. To powrót do cen z czasów pandemii i bardzo ciężko jest przewidzieć, w którym miejscu finalnie te ceny się zatrzymają.

Spadki cen ropy są również wspierane przez decyzje krajów OPEC+ (koalicji 12 państw OPEC oraz 10 największych niezrzeszonych producentów ropy), które postanowiły przyspieszyć plany zwiększenia wydobycia surowca. Zamiast pierwotnych 135 tys. baryłek dziennie, nowy cel to 411 tys. baryłek dziennie. Tego rodzaju działania, w połączeniu z niestabilnością na światowych giełdach, mogą prowadzić do dalszego spadku cen ropy. 

Cena ropy a paliwo w Polsce  

Zgodnie z teorią ekonomii – tańsza ropa powinna przekładać się na niższe ceny paliw. Proste? No tak, tylko że w Polsce to działa trochę inaczej. Owszem, ceny ropy spadają, ale znaczące obniżki na stacjach benzynowych, zobaczymy być może za kilka tygodni. Dlaczego ceny paliw w Polsce nie odzwierciedlają spadków cen ropy naftowej? Na to wpływa kilka różnych czynników. Po pierwsze, na ceny paliw w Polsce oddziałują nie tylko zmiany cen ropy, ale również kurs złotego względem dolara, akcyza, VAT oraz marże ustalane przez stacje paliw. Po drugie, większość stacji musi reagować na zmiany z opóźnieniem, gdyż zapasy paliw mają wykupione jeszcze po wyższych cenach.

Gdyby tylko to od nas zależało... 

Miejmy tylko nadzieje, że taniejąca ropa i idące za nią tańsze paliwo, to kwestia niedalekiej przyszłości, a nie tylko naszych nadziei. Pamiętajmy: taniejąca ropa to świetna wiadomość, ale z realizmem w sercu. Prędzej niż tanie paliwo, na stacjach pojawią się gazetki, które będą zapewniać nas, że „ceny mogą wkrótce spadać, ale na razie... zaczekajmy”. A my, jako kierowcy, będziemy cierpliwie czekać, z nadzieją, że kiedyś... może za kilka tygodni... znów będzie taniej. Tak, o te 20 groszy, a może nawet o 50.