Pędził bolidem po autostradzie. Był nieuchwytny od 2019 roku
Od lat kierowcy z Czech wrzucali do sieci nagrania czerwonego „bolidu F1”, który pojawiał się na autostradzie D4 pod Pragą i znikał, zanim zdążyły dojechać patrole. Jednak policja w końcu dopadła 51-latka w miejscowości Buk, po pościgu z udziałem wielu radiowozów i śmigłowca.

fot. novinkycz/ X
Sześć lat bawił się w „kotka i myszkę” z czeską policją
Niedzielny poranek przyniósł czeskim służbom zgłoszenie, że czerwony bolid, którego szukają od sześciu lat jedzie przy stacji paliw w okolicach Pragi. Policja natychmiast zebrała wszelkie możliwe siły i ruszyła w pościg. Towarzyszył im nawet policyjny śmigłowiec, dzięki czemu mogli śledzić pojazd aż do momentu aż nie zatrzymał się na jednej z posesji. Tam funkcjonariusze zatrzymali 51-letniego mężczyznę i przewieźli go na komisariat w celu wyjaśnienia, dlaczego porusza się tego typu pojazdem po cywilnych drogach. Co istotne to pierwszy raz od 2019 roku, kiedy „fantom D4” nie zwiał służbom. W końcu ciężko ustalić tożsamość kogoś, kto porusza się bez tablic rejestracyjnych, a także ma kask na głowie.
Bolit w barwach Ferrari
Pojazd ten na nagraniach wyglądł na prawdziwe Ferrari z F1 – ale to tylko pozory. Eksperci od początku wskazywali, że to Dallara GP2/08 – bolid z dawnej serii GP2 (dziś Formuła 2), wizualnei przypominjący Ferrari z F1, ale konstrukcyjnie będący zupełnie inną maszyną. Pojazd wyposażony jest w 4-litrowe V8 Mecachrome, a całość waży niespełna 700 kg i bazuje na sekwencyjnej skrzyni Hewland. Brzmi ciekawie, jednak tego typu fura nie nadaje się na jazdę po drogach publicznych – brakuje jej homologowanych świateł, kierunkowskazów czy miejsc na tablice. Do tego jest w stanie rozpędzić się do prędkośći, dla których brakuje taryfikatora.
Krótkie klipy z D4, które krążyły w sieci od 2019 r., pokazują dokładnie tę specyfikację nadwozia i ułożenie wlotów powietrza charakterystyczne dla Dallary z rocznika 2008.
Jaką karę poniesie czeski rajdowiec?
Za jazdę pojazdem niedopuszczonym do ruchu – bez świateł, kierunkowskazów i tablic rejestracyjnych – kierowcy grozi wysoka grzywna, a także czasowa utrata prawa jazdy. Należy wziąć też pod uwagę, że wcześniejsze próby „namierzenia” tego kierowcy kończyły się fiaskiem przez kask i błyskawiczne ucieczki, dlatego to też nie będzie działało na jego korzyść.
Oczywiście, było to nieodpowiedzialne zachowanie, ale nie można temu kierowcy odmówić kreatywności. Wszak nie każdy pasjonat F1 decyduje się na zakup własnego bolidu, a przede wszystkim na jazdę nim po autostradzie.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Nowy Mercedes z metrowym ekranem – SUV, który zmienia zasady gry

Ferrari 849 Testarossa: powrót królowej lat 80. w wersji plug-in. Luksus i moc 1050 koni

Dlaczego coraz więcej Polaków wybiera minikoparki z Chin zamiast europejskich marek?

Szokujące badania: ponad połowa młodych kierowców boi się tankować

Wyciekły zdjęcia nowego Clio. Nowoczesna kontrowersja