Uciekinier powraca! Czy nowa wersja thrillera Stephena Kinga przebije wersję z Arnoldem Schwarzeneggerem?
Stephen King znów trafia na wielki ekran, ale tym razem jego historia dostała zupełnie nowe oblicze. „Uciekinier” - kultowa powieść mistrza grozy, którą w latach 80. zekranizowano z Arnoldem Schwarzeneggerem - powraca w nowej, bardziej mrocznej i realistycznej wersji.

Film trafi do kin w 2026 roku, a pierwsze zwiastuny zdradzają jedno: zapomnijcie o kiczowatych neonach i przesadnym heroizmie. Teraz to kino, które uderza w czułe punkty współczesności.
Nowa wizja, nowy reżyser, nowy bohater
Za nową adaptację odpowiada Edgar Wright (twórca „Baby Drivera” i „Last Night in Soho”), znany z perfekcyjnego wyczucia rytmu i stylu. Jego „Uciekinier” ma cel nie być widowiskową papką science fiction, lecz mocnym thrillerem społecznym z futurystycznym twistem.
W roli głównej wystąpi Glen Powell, który w ostatnich latach szturmem podbił Hollywood dzięki rolom w „Top Gun: Maverick” i „Hit Man”. Tym razem wcieli się w Bena Richardsa - mężczyznę z klasy robotniczej, który desperacko potrzebuje pieniędzy na leczenie chorej córki. Gdy decyduje się wziąć udział w najpopularniejszym programie telewizyjnym świata - brutalnym reality show, w którym stawką jest życie - rozpoczyna się śmiertelna gra z systemem.
Show, które ogląda cały świat
W wizji Wrighta „Uciekinier” to nie tylko historia o przetrwaniu, ale też ostrzeżenie przed społeczeństwem uzależnionym od przemocy i mediów. W filmowym świecie każdy krok uczestników morderczego programu jest transmitowany na żywo, a publiczność nie może oderwać oczu od krwawego spektaklu.
Ben Richards, wbrew zamiarom producenta (granego przez Josha Brolina), staje się nie bohaterem, a symbolem buntu przeciwko cynicznemu systemowi rozrywki. Z każdym dniem rośnie jego popularność – i liczba osób, które chcą, by przetrwał.
Mniej akcji, więcej emocji i napięcia
Nowy „Uciekinier” ma mieć zdecydowanie inny ton niż wersja z 1987 roku. Zamiast krzykliwego science fiction rodem z VHS-ów, Wright stawia na realizm, napięcie i społeczną refleksję. Świat przedstawiony przypomina raczej ponurą wizję przyszłości znaną z „Black Mirror” czy „Igrzysk śmierci”, gdzie granica między widowiskiem a moralnym upadkiem dawno się zatarła.
Nowy zwiastun sugeruje chłodną, surową estetykę - metal, beton, ekrany LED i ciszę przerywaną oddechem uciekającego człowieka. To kino, które zamiast bawić, zadaje pytania: ile jesteśmy w stanie poświęcić dla sławy i jak daleko media mogą się posunąć w pogoni za oglądalnością?
Film „Uciekinier” trafi do kin w 2026 roku, a wszystko wskazuje na to, że może być jednym z najbardziej komentowanych tytułów sezonu. Edgar Wright zapowiada produkcję wierniejszą książkowemu oryginałowi, co powinno ucieszyć fanów Stephena Kinga. Jedno jest pewne - jeśli w latach 80. „Uciekinier” był widowiskiem o przetrwaniu w telewizyjnym piekle, to teraz stanie się lustrem naszych czasów. Lustrem, w którym niekoniecznie chcemy się przeglądać.

Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Broń, narkotyki i Porsche 911 z 1979 roku. Ten dom skrywał wszystko

Rambo spod Wrocławia - przez 2 lata ukrywał się w leśnym szałasie

Czy Ty też kochałeś się kiedyś w nauczycielce?

Nie żyją dwie nastolatki, które podjęły się „metro surfingu” w Nowym Jorku. Tragiczny finał internetowego trendu

Grała w Mortal Kombat, trzymając dziecko. Wygrała turniej