Śmiertelna pomyłka podczas polowania. Myśliwy pomylił człowieka z dzikiem?
Pojawia się coraz więcej szczegółów na temat tragicznego finału polowania w Młyniskach (województwo lubelskie). 40-letni myśliwy postrzelił 60-letniego mężczyznę, który przebywał przed własną posesją. Według wstępnych ustaleń miał wziąć go za dzika. Prokuratura postawiła zarzut zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym.

Co wiemy o przebiegu tego tragicznego polowania?
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, po godzinie 22 - na polu kukurydzy w Młyniskach, gdzie trzech myśliwych odbywało legalne i zgłoszone polowanie. Mieszkaniec jednego z pobliskich domów został zbudzony hałasem przejeżdżającego auta, w następstwie czego wyszedł przed posesję i stanął przy furtce i wtedy właśnie padł śmiertelny strzał.
Według relacji śledczych myśliwy sądził, że celuje do zwierzyny. Pocisk trafił w okolice klatki piersiowej, przez co zgon nastąpił na miejscu. Policja i prokuratura zabezpieczyły broń i odzież uczestników, a także dokumentację związaną z legalnością polowania.
Zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym
W pierwszych godzinach po tragedii prokuratura potwierdziła, że prowadzi czynności w sprawie śmiertelnego postrzelenia i bada okoliczności nocnego polowania. Jeszcze przed południem Polska Agencja Prasowa informowała, że nikt nie usłyszał zarzutów. Sytuacja zmieniła się po południu – kiedy to prokurator Jolanta Dębiec przekazała mediom, że 40-letni Sławomir A. usłyszał zarzut zabójstwa – śledczy uznali, iż działał w zamiarze ewentualnym, czyli przewidując, że celem mógł być człowiek i godząc się na taki skutek.
Z ustaleń prokuratury wynika również, że strzał padł „bez dokładnego osobistego rozpoznania celu”, przy użyciu lunety celowniczej, a 60-latek stał przed bramą domu oświetloną rzędem lamp solarnych. To – w ocenie prokuratora – przesądziło o kwalifikacji prawnej czynu. Za zabójstwo grozi kara od 10 lat więzienia do dożywocia.
Nie wchodząc w ideologiczne kwestie dotyczące tej, co by nie było brutalnej pasji, to niewątpliwie przyniosła ona myśliwemu spore kłopoty. W końcu zginął człowiek, a myśliwy nie ma tutaj możliwości tłumaczeń, ponieważ powinien przeprowadzić odpowiedni rekonesans terenu przed polowaniem. Strzały w okolicy zabudowań mieszkalnych zawsze mogą wiązać się z ryzkiem postrzału ludzi.
Problem dużego kalibru
Oczywiście najbardziej pokrzywdzona jest w tym momencie rodzina ofiary, ale myśliwy może pluć sobie w brodę, że do tragedii doszło tuż obok zabudowań mieszkalnych. Co prawda tłumaczył, że pomylił człowieka z dzikiem, ale z uwagi na okoliczności prokuratura już na wstępnym etapie przyjęła najpoważniejszą kwalifikację. Pora, sąsiedztwo domu, sprzęt i widoczność – to wszystko działa na niekorzyść myśliwego.
Wciąż nie znamy odpowiedzi na pytania, które w tej sprawie są najważniejsze: z jakiej odległości padł strzał, pod jakim kątem został oddany, jaka była widoczność w tamtej chwili i gdzie dokładnie znajdowali się pozostali myśliwi. Wszystkie te kwestie mają ustalić śledczy na podstawie zabezpieczonych dowodów i oględzin miejsca tragedii.
Nam pozostaje refleksja, czy obecne przepisy dotyczące polowań nie wymagają zmian, by podobne dramaty nie powtarzały się w przyszłości. Tym bardziej, że ofiara nie była przypadkowym przechodniem w lesie, lecz człowiekiem, który wyszedł przed własny dom.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Jaki jest najlepszy film Quentina Tarantino według niego samego?

Grypsowanie w polskich więzieniach. Skąd się to wzięło i czy nadal jest praktykowane?

Ktoś regularnie kładzie Labubu na grobie Edwarda Gierka. Zagadka wciąż nierozwiązana

Wrocławska restauracja wprowadziła dopłatę za klimatyzację. Ile należy się za taki luksus?

Polacy potrafią wytrzymać w lodzie najdłużej na świecie. Maria Bodaj spędziła w kontakcie z lodem ponad 3,5h