Szukaj

SPORT Film dokumentalny „Szczęsny” to emocjonalny nokaut [RECENZJA]

Film dokumentalny „Szczęsny” to emocjonalny nokaut [RECENZJA]

Cezary Królikowski
07.10.2025
Kopiuj link

Wierzę w teorię, że filmy dokumentalne dzielą się na trzy kategorie – dobre, złe i po prostu spełniające swoją funkcję. Uważam film „Szczęsny” za zdecydowanie ten pierwszy i chętnie podzielę się z wami moimi przemyśleniami.

Zrzut ekranu 2025-10-7 o 15.43.41

Akpa.pl / fot. Paweł Wrzecion

Amazon Prime „Szczęsny” 

Wojciech Szczęsny topowym bramkarzem jest. Z faktami się nie dyskutuje, jednak w przestrzeni publicznej jego odbiór bywa mieszany. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat pojawiał się na ustach kibiców na całym świecie, a w Polsce przynajmniej do roku 2022, wielu fanów lubiło łączyć go z nieudanymi turniejami: od zawalonego przez niego Euro 2012, przez Mundial w Rosji, i tak dalej, i tak dalej. Z pewnością jest o czym opowiadać.

Film, który obejrzałem, jest już trzecim dokumentem oryginalnym Amazona o reprezentancie Polski. „Kuba” i „Lewandowski – Nieznany” zostały przyjęte raczej ciepło (no dobra, Kuba trochę lepiej niż film o Robercie), więc byłem ciekaw, jak będzie wyglądał pełnometrażowy reportaż o życiu Wojciecha Szczęsnego. Jednego byłem pewien – że wbrew pozorom będzie wyglądał zupełnie inaczej niż poprzednie dwa. I nie pomyliłem się.

Pokuta 

Wojciech Szczęsny to sportowiec obdarzony ogromną charyzmą. Jak mówi stare piłkarskie przysłowie: „Bramkarz powinien być trochę szalony” – i taki właśnie jest. Ale w tym chaosie zawsze jest metoda. Dokument zabiera nas w podróż po jego życiu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że większość sportowych rozdziałów była mi nieznana, ale sposób, w jaki są opowiedziane – bardzo osobisty i refleksyjny – robi różnicę. To Szczęsny jest narratorem swojej historii i przewodnikiem po niej. Film najprawdopodobniej traktuje jak pewnego rodzaju pokutę za kilka błędów, które w życiu popełnił – i nie mówi tu najczęściej o błędach sportowych. A przy tym potrafi być momentami bardzo śmieszny. I niczego więcej nie potrzebuje.

 

Zrzut ekranu 2025-10-7 o 11.12.00

Sport 

W filmie wypowiada się dosłownie kilka osób, ale kiedy już pojawiają się na ekranie, same nazwiska robią wrażenie – Lewandowski, Buffon, Wenger, albo na przykład opiekunka, u której mieszkał Wojtek, gdy w wieku 16 lat wyprowadził się do Londynu. I uwierzcie mi, nie wszyscy mówią o Wojtku w samych superlatywach, chociaż wszyscy idealnie pasują do tej opowieści.

Na początku zdziwiło mnie, że nie ma więcej ekspertów, ale finalnie wyszło to filmowi na dobre. Podróż od Agrykoli przez Arsenal, Romę, Juventus, „emeryturę”, aż po Barcelonę. Jego głupie decyzje, spadki formy, palenie w szatni,  jest tu wszystko, by uznać ten film za szczery. Nie bez powodu utrzymujesz się w gronie najlepszych bramkarzy świata przez tyle lat. Nie ma też przypadku w tym, że sadzasz na ławce Alissona, Buffona czy Fabiańskiego. Sama kariera Szczęsnego to ogromny triumf polskiej piłki nożnej (przynajmniej zdaniem niektórych), a tak naprawdę sukces samego Wojciecha.

 

Życie 

Sport jest tylko częścią tej opowieści. To reportaż o relacjach, uczuciach i ambicji. Okej, brzmi to patetycznie, ale tak po prostu jest. Jasne, dla mnie faceta i fana piłki nożnej, wątki o wielkiej i trwałej miłości „do samego końca” (blah blah blah) zawsze będą trochę za długie, ale nie da się ukryć, że Marina dała mu w życiu bardzo dużo i też jest współautorką tego sukcesu.

Jednym z najmocniejszych wątków jest oczywiście relacja Wojtka z ojcem, który również pojawia się w filmie. Absolutnie brutalna i taka której się nie spodziewałem na ekranie. Sportowa ambicja i udawana pewność siebie to dwa elementy, które wielokrotnie przewijają się przez całą historię. Decyzje, które dla nas kibiców, mogą wydawać się irracjonalne, mają swoje uzasadnienie. A to, że ktoś wraca ze sportowej emerytury po to, by zdobyć mistrzostwo Hiszpanii z FC Barceloną, jest po prostu piękną historią.

Podsumowując

W filmie „Szczęsny” jest wszystko, czego od dobrego dokumentu oczekuję. Od strony technicznej wygląda prześlicznie,  w końcu robiła go Papaya, która niemal zawsze dowozi. Nie wiem, czy to przez moją sympatię do Szczęsnego, ale jeśli amazonowe dokumenty o Kubie, Robercie i teraz Wojtku nazwać trylogią, to z tej trylogii najbardziej podoba mi się właśnie „Szczęsny”. Może dlatego, że lubię się pośmiać, a może dlatego, że ta historia wciąż trwa. W każdym razie gorąco polecam.

Film „Szczęsny” będzie można obejrzeć już od piątku, 10 października, na platformie Amazon Prime.

 

Źródło -
Data dodania 07.10.2025
Aktualizacja 08.10.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.