Szukaj

LIFESTYLE “Znachor” – Wielkanocna tradycja w telewizji. Dlaczego Polacy pokochali ten film?

“Znachor” – Wielkanocna tradycja w telewizji. Dlaczego Polacy pokochali ten film?

Cezary Poray-Królikowski
19.04.2025
Kopiuj link
Wielkanoc to czas, gdy tradycje rodzinne splatają się z telewizyjnymi rytuałami. Jednym z nich jest emisja filmu "Znachor” – ekranizacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, która na stałe wpisała się w świąteczny krajobraz polskich domów. Reżyser Jerzy Hoffman stworzył dzieło, które mimo upływu lat nie traci na aktualności i wciąż przyciąga przed telewizory kolejne pokolenia widzów. Produkcja ta potrafi być emitowana podczas świąt (nie tylko wielkanocnych) w kilku różnych telewizjach w jednym momencie. Skąd wziął się jej fenomen?
zrzut-ekranu-2025-04-19-o-12-59-54-a8d06c66154cc4a5fa0de3d6b22ea279_7ec6b7
fot. "Znachor" (1981) reż. Jerzy Hoffman, dystr. Zespół Filmowy Zodiak

Tegoroczny rozkład jazdy
W tym roku świąteczny repertuar z Znachorem może nieco rozczarować zagorzałych fanów. Kultowy film zostanie wyemitowany zaledwie dwa razy podczas Wielkanocy, i to wyłącznie w Lany Poniedziałek – 21 kwietnia. Pierwszy seans zaplanowano na godzinę 10:40 na kanale Stopklatka TV, a drugi ruszy o 13:25 na TVP1. Niestety, jeśli ktoś tego dnia jest w drodze lub w ferworze rodzinnych odwiedzin, może mieć problem, by się załapać na choć jeden pokaz.

Fenomen trwały od dakad
Nie wiadomo kiedy to się zaczęło. I dlaczego akurat ten film. Nikt chyba nie siada z myślą: “O, włączę sobie dramat medyczny z lat 80.”. A jednak Znachor jest z nami. Rok w rok. Święta w święta. Bez względu na to, co robimy, gdzie jesteśmy, z kim i jak – on leci. Czasem w tle, czasem na serio. Może to kwestia przywiązania. Bo w tym filmie wszystko jest takie, jak powinno być. Jest dobro, które wraca. Jest zło, które zostaje ukarane. Są emocje, które się zna i rozumie – nawet jeśli się widziało to dziesięć razy. To trochę jak rozmowa z dziadkiem, którą słyszałeś milion razy, ale słuchasz dalej, bo czujesz, że warto.

Jest coś kojącego w tej jego powtarzalności. Znamy przecież tę historię – profesor Wilczur, utrata pamięci, nowe życie jako wiejski lekarz, przypadkowe spotkanie z córką, która go nie poznaje. Niby melodramat, ale podany z taką godnością, że nikt się z tego nie śmieje. Nikt nie przewraca oczami. Bo każdy gdzieś w środku wie, że to opowieść o drugim początku. A Wielkanoc właśnie taka trochę jest – o tym, że wszystko można zacząć od nowa.

I może dlatego Znachor leci w święta. Może dlatego tak dobrze pasuje. Kiedy jesteśmy już trochę zmęczeni tłumem, rozmowami o niczym, pogodą, która znowu zawiodła – ten film robi robotę. Uspokaja. Otwiera jakąś klapkę w środku. Mówi: “hej, są rzeczy ważniejsze niż to wszystko”. Nie narzuca się. Nie krzyczy. Po prostu jest.

Ale jest też aspekt czysto kulturowy. Znachor to jeden z tych filmów, które nie są po prostu "obejrzane”. One są przeżywane zbiorowo. Jak mecz reprezentacji albo finał Eurowizji. Każdy zna, każdy widział, każdy ma opinię. A jednak, jak przychodzi co do czego, to oglądamy z takim samym zaangażowaniem, jakbyśmy nie znali zakończenia. I każdy z nas zna kogoś, kto powie “ja to tylko na chwilę włączyłem”, po czym wszystkim nam przechodzą ciarki, gdy słyszymy: “Wysoki sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur”. 

Nowe kontra stare 
Całkiem udanym filmem jest również “Netflixowy Znachor”. W 2023 roku platforma wypuściła nową wersję tej historii – z Leszkiem Lichotą w roli głównej i nieco bardziej współczesnym sznytem. Jest więcej światła, mniej wąsów, ale emocje – wciąż te same. Choć niektórzy twierdzą, że to już nie to samo bez Jerzego Bińczyckiego i tej charakterystycznej mgły nad lasem, nowy Znachor zdobył sporą popularność i całkiem dobre recenzje. Więc jeśli ktoś nie zdąży na świąteczne seanse w telewizji, zawsze może nadrobić online – najlepiej z miską żurku w jednej ręce i rodzinnymi kłótniami o politykę w drugiej.

Autor Cezary Poray-Królikowski
Źródło -
Data dodania 19.04.2025
Aktualizacja 20.04.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.