Wielki powrót "Żylety" – projekt Pameli Anderson
Nieprzypadkowo właśnie teraz znów robi się głośno o znanej z lat 90. „Żylecie”. Pamela Anderson uruchomiła z synami własną firmę producencką i na pierwszy ogień bierze serialową wersję filmu, w którym występowała blisko 30 lat temu.

fot. mat. producenta
Skąd wzięła się „Żyleta”?
Zanim „Żyleta” stała się filmową postacią, była komiksową antybohaterką z katalogu Dark Horse. Wersja kinowa z 1996 r., w której wystąpiła Pamela Anderson, będąca w szczycie swojej kariery dostała cięgi od krytyków, ale widzowie doceniali produkcję za klimat. W pamięć widzów wbił się szczególnie motocykl i lateks - no i oczywiście blondwłosa "seksbomba”. Przy czym to komiks daje fundamenty, które umożliwiają przeniesienie tego świata na produkcję telewizyjną.
Główna bohaterka – czyli Barbara Kopetski była niesamowicie charyzmatyczną postacią. W końcu nie tylko dobrze wyglądała, ale była po prostu ostrą babką, która starała się wymierzyć sprawiedliwość.
Co wiemy o nowym projekcie?
Nowa „Barb Wire” powstaje jako serial w And-Her-Sons Productions – rodzinnej spółce Anderson, której debiutanckim projektem będzie właśnie „Żyleta”. Należy jednak podkreślić, że wszystko jest w fazie wstępnego przygotowania, a obsada nie została ogłoszona. Pamela Anderson pełni funkcje producentki wykonawczej i najprawdopodobniej nie pojawi się na ekranie jako aktorka – przynajmniej jako „Żyleta”. Jak podaje portal People serial ma mieć inny ton niż film z 1996 r., co otwiera drzwi na reinterpretację zamiast nostalgicznej kalki.
Dlaczego ten sentymentalny powrót ma realną szansę na sukces?
Widzowie kochają niejednoznaczne bohaterki, które nie są „kryształowe”, tylko prawdziwe. „Żyleta” dokładnie taka jest, a sam serial może zmieścić nie tylko pościgi i strzelaniny, lecz także politykę Steel Harbor. Najpewniej dostaniemy również gangsterskie wątki, które będą budować napięcie z odcinka na odcinek.
Najpewniej dużą rolę w zainteresowaniu serialem oraz jego odbiorem odegra nostalgia i nazwisko Pameli Anderson – w końcu ludzie pamiętają „Żyletę” z czasów VHS. Jeżeli wszystko zostanie odpowiednio zmiksowane, a następnie podane w postaci akcji, brutalności, dylematów moralnych oraz widowiskowych scen, to na pewno odbiór będzie niezły. Niewątpliwie fani oczekują bohaterki z krwi i kości, dlatego „Żyleta” ma szansę odnieść sukces.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
Najmniejsza "kawalerka” w Warszawie doprowadziła internet do furii. Klitka za 280 tysięcy złotych?!
Urząd skarbowy wziął się za Polki zarabiające na „niebieskiej platformie”
Rambo spod Wrocławia - przez 2 lata ukrywał się w leśnym szałasie
Najnowszy trailer finałowego sezonu Stranger Things wjechal na Netflix
Ulice Rio zamieniły się w pole bitwy. Zginęły co najmniej 64 osoby

