Szukaj

LIFESTYLE „Szczęki” mają 50 lat – film, który zmienił kino grozy na zawsze

„Szczęki” mają 50 lat – film, który zmienił kino grozy na zawsze

Cezary Królikowski
17.06.2025
Kopiuj link

W czerwcu 1975 roku Steven Spielberg wpuścił do kinowego oceanu rekinią legendę, która do dziś nie dała się zapomnieć. Minęło pół wieku, a „Szczęki” wciąż mają zęby ostre jak brzytwa i pazur, o którym współczesne blockbustery mogą tylko pomarzyć.

5fafad051d8811f81ba1db9c1e71768068c08bd61ab9a6d6f75eaf88cd1842fd._SX1080_FMjpg_

Minęło 50 lat. A one dalej gryzą. 

Nie oszukujmy się – nikt z nas nie patrzy już na spokojne fale tak samo, jak przed 1975 rokiem. A jeśli twierdzisz, że nie słyszysz w głowie „duuunn dun… duuun dun…” zanim zanurzysz się w morzu, to albo nigdy nie widziałeś „Szczęk”, albo masz nerwy ze stali. Reszta z nas wie: po tym filmie kąpiel już nigdy nie była tylko kąpielą.

To miał być film o rekinie. Wyszedł film o niemijającym lęku.

Steven Spielberg miał 27 lat, gdy wpakował się w film, który prawie go wykończył. Kręcił „Szczęki” na oceanie – co dziś uznaje się za kardynalny błąd. Rekin nie działał, fale niszczyły ujęcia, ekipa miała dość. Budżet się rozjechał. Kiedy rekin nie działał, trzeba było robić kino ze strachu, a nie z gumowego potwora. Kamera, która płynie jak drapieżnik. Muzyka, która mówi „zaraz coś się stanie” i... nie kłamie. Sugerowanie, nie pokazywanie. Gęsto, nie dosłownie. To działało. I dalej działa. 

Z tej początkowej katastrofy powstała legenda. Film kosztował 10 milionów dolarów, a zarobił niecałe pół miliarda. Taka skala przebicia to kosmos. 

 

Rekiny nienawidzą tego filmu

Dosłownie. Przez „Szczęki” miliony ludzi na całym świecie zaczęły się bać rekinów. Rekiny, swoją drogą, raczej nas ignorują – rocznie więcej ludzi ginie przez... selfie i późniejsze potrącenia, niż przez te drapieżniki. Ale to nie ma znaczenia. Kino nie musi być sprawiedliwe. Ma działać.

A „Szczęki” działają do dziś. Bo nie chodzi o rekina, tylko o to uczucie: coś się czai. Coś, czego nie widzisz. Coś, co może wyskoczyć w każdej chwili. I że jesteś tylko człowiekiem, suchym w świecie mokrych sił.

Dlaczego wciąż nas rusza ten film, mimo że widzieliśmy już wszystko?

Bo Spielberg nie straszył efektami, tylko instynktem. Tym głosem w głowie, który mówi „uciekaj”, choć jeszcze nie wiadomo przed czym. Nie pokazywał nawet samego rekina, naturalnie przez kwestie budżetowe. A „Szczęki” pokazały, że mniej znaczy więcej. Że czasem wystarczy dwa tony na wiolonczeli i jedno ujęcie fal. 

I że najstraszniejsze rzeczy to te, które są tuż pod powierzchnią.



 

MSDJAWS_EC001.jpg

50 lat później... i dalej nie wiemy, co czai się w głębinie

Szczęki przeszły do popkultury. Nie zliczę ile nawiązań produkcji Spielberga jest dookoła nas. Od “Rybek z Ferajny” po “Świat według Kiepskich”. Monopoly w uniwersum filmu? Nie ma problemu. Czas zmienił świat. My też nie jesteśmy przecież tymi samymi ludźmi, mamy streamingi, drony, TikToka i horrory, w których krew leje się jak z kranu. Ale wystarczy wrzucić odpalić naszego niewidocznego rekina na którymś z VOD, zgasić światło i... nagle znowu jesteśmy dziećmi. Takimi, które trzymają nogi na łóżku, żeby coś ich nie złapało spod spodu.

„Szczęki” skończyły 50 lat. Ale nasz lęk przed tym, co nieznane i bezwzględne, ma się świetnie. I nadal ma ostre zęby.

Źródło -
Data dodania 17.06.2025
Aktualizacja 18.06.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.