Sprostowanie i własna wersja wydarzeń

Wbrew narracji, która rozlała się po sieci w ubiegłym tygodniu tarnobrzeska prokuratura precyzuje, że zarzut wobec funkcjonariuszki dotyczy kilkukrotnego, bezpodstawnego sprawdzania danych mieszkańca miasta w systemach policyjnych, a nie zaś przekazywania informacji środowisku kibicowskiemu. Sama zainteresowana w rozmowie z Kanałem Zero oraz Mateuszem Kaniowskim mówi, że podczas głośnego przeszukania była po prostu w mieszkaniu swojego partnera, z którym mieszkała już wcześniej, i zaprzecza, iż „ukrywała się pod kołdrą”. Równocześnie informuje, że nie przyznała się do winy.

Miała kontrakt na mailu…

Wraz z falą ogromnych zasięgów do gry wkroczyły federacje freakfightowe. Arkadiusz Tańcula - nowy włodarz Prime MMA, stwierdził, że policjantka „miała kontrakt na mailu” zanim jej temat zainteresował FAME. Dodał, jednak, że FAME MMA „jest w stanie przepłacić wszystkich”. To pierwszy publiczny sygnał, że obie organizacje rozważały angaż bohaterki głośnej historii obyczajowo-kryminalnej.

Całość jeszcze bardziej podgrzał fakt, że siec obiegły zdjęcia dyplomów sportowych, które Kinga Bogacz publikowała w mediach społecznościowych. Więc był to kolejny element napędzający spekulacje, że potencjalny debiut w klatce nie byłby skokiem na zupełnie głęboką wodę. W końcu jako funkcjonariuszka policji musiała znać podstawy samoobrony, a to patrząc na poziom sportowy potencjalnych przeciwniczek mogłoby wystarczyć.