PitBull – czyli najlepszy serial o polskiej policji

fot. TVP
Realizm i dokumentalna precyzja
PitBull początkowo do widzów trafił jako pełnometrażowy film. Serial stał się więc kontynuacją i pełnym rozwinięciem historii policjantów z Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, a w późniejszym etapie wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym. Najważniejsze jednak to, z czego wziął się pomysł na tę historię, ponieważ to właśnie doświadczenia Patryka Vegii pozwoliły mu tak znakomicie zobrazować realia polskiej policji tamtych lat.
Vega brał udział jako dokumentalista w takich produkcjach jak „Prawdziwe psy” i „Taśmy grozy”. Poznał on wtedy wielu prawdziwych policjantów, a także brał udział w realnych działaniach. Młody reżyser zobaczył wtedy, że nie przypomina to „słodko pierdzącego” obrazu rodem z „Komisarza Alexa”. Dzięki temu pozwoliło mu to uniknąć zakłamanych schematów, które były w większości krajowych i zagranicznych produkcji.
Prawdziwy obraz polskiej policji tamtych lat
Na początku lat 2000 polska policja miała naprawdę sporo do roboty, ponieważ był to złoty czas grup przestępczych. Te zaś głównie działały wokół Warszawy i to właśnie tam popełniały wiele krwawych zbrodni. Na ekranie nie mieliśmy zatem hollywoodzkiego patosu i gliniarzy, niczym z Miami Vice, a szare warszawskie ulice, na których popełniano okrutne przestępstwa.PitBull momentami szokował językiem, gdyż dialogi były szorstkie i wulgarne, ale przy tym niesamowicie prawdziwe. Widz mógł poczuć się jakby oglądał autentyczne działania policji, ponieważ żaden z funkcjonariuszy nie silił się by być grzeczny, czy też elegancki.Ukazane zostały wszystkie policyjne bolączki tamtych lat – alkoholizm, korupcja, depresja, a także zrezygnowanie. Policjanci mogli liczyć na liche uposażenia, a do tego dochodził ciągły stres no i makabryczne widoki. Jeździli oni bowiem do najbrutalniejszych morderstw popełnianych w stolicy.Ten surowy klimat czasami wzbudzał w widzach niepokój, momentami śmiech za sprawą znakomitych dialogów, ale także potrafił wywołać smutek. Gdyż historie głównych bohaterów były tak naprawdę tragiczne.
Znakomita gra aktorska
Patryk Vega wykreował postacie, które znakomicie pasowały do obrazu szarej i brudnej Warszawy. Byli oni zmęczeni życiem i zionęła od nich tania wóda wymieszana z papierosami – jednak budzili szacunek. Przez ogarniętą ciężkimi przestępstwami stolicę prowadziły nas głównie Despero (fenomenalny w tej roli Marcin Dorociński), Gebels (ikoniczny Andrzej Grabowski) oraz Metyl (grany przez Krzysztofa Stroińskiego w życiowej formie). Byli to gliniarze z krwi i kości – z problemami, nałogami, ale przede wszystkim z pasją do tej roboty. Widz mógł poczuć, że nie są to „superbohaterowie w mundurze” tylko zwykli ludzie, którzy muszą się mierzyć z groźnymi przestępcami.
Sukces, którego nikt się nie spodziewał
Mimo, że wyemitowane zostały wyłącznie trzy sezony tego serialu, to zostawił on po sobie ogromny ślad. Krytycy byli nim zachwyceni, a telewidzowie z wypiekami na twarzy wyczekiwali kolejnych odcinków. Co istotne dotąd zbiera on znakomite recenzje.Część nieco młodszego pokolenia sięgnęła po niego najpewniej po zobaczeniu jego kontynuacji, które zrobiły naprawdę spory szum. Patryk Vega przeniósł Pitbulla z powrotem do kina, za sprawą „Pitbulla. Nowe porządki” oraz „Pitbulla. Niebezpieczne kobiety”.Te tytuły cieszyły się ogromną popularnością, jednak podzieliły widzów. Zarzucano m.in. przerysowane sceny, a także głupie dialogi oraz nadmierną brutalność. Wierni widzowie pierwowzoru wskazywali zaś, że została utracona autentyczność.Później pojawił się „Pitbull. Ostatni pies" z dawnymi bohaterami – Despero oraz Metylem, lecz tu również było daleko do niedoścignionego oryginału.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
Najmniejsza "kawalerka” w Warszawie doprowadziła internet do furii. Klitka za 280 tysięcy złotych?!
Najnowszy trailer finałowego sezonu Stranger Things wjechal na Netflix
Zakończono obserwację psychiatryczną Mieszka R. - co wiadomo?
Urząd skarbowy wziął się za Polki zarabiające na „niebieskiej platformie”
Ulice Rio zamieniły się w pole bitwy. Zginęły co najmniej 64 osoby

