Najbardziej zuchwałe ucieczki z więzień: Historie, które przeszły do legendy

Największa ucieczka XXI wieku. Rédoine Faïd
W niedzielny poranek, 1 lipca 2018 roku, nad francuskim więzieniem Réau pojawił się śmigłowiec. Lądował prosto na dziedzińcu zakładu karnego. Nie był to jednak transport służbowy, a przylot ekipy ratunkowej w stylu Tarantino. Po kilku minutach, w kłębach dymu i huku pił mechanicznych, jeden z najbardziej znanych przestępców Francji – Rédoine Faïd – odleciał na wolność. Dosłownie.
Rédoine Faïd – złodziej z zamiłowania i reżyser z wyobraźni
Zanim jeszcze stał się celebrytą świata przestępczego, Faïd był chłopakiem z podparyskiego Creil, który zakochał się w filmach gangsterskich. Szczególnie fascynował go „Gorączka” z Robertem De Niro i Alem Pacino. Jak później sam przyznał, inspirował się nim przy planowaniu napadów. Z tą różnicą, że Hollywood miał na ekranie, a scenariusze pisał na ulicach.
Złodziej doskonały – perfekcyjny w planowaniu, nienachalny w przemocy (przynajmniej na początku), zafascynowany stylem i detalem. W 2010 roku napisał autobiografię zatytułowaną „Braquage” (fr. „Napad”), w której opisał swoje życie i filozofię gangstera. Wydana przez uznanego wydawcę, była niemal hołdem dla jego „kariery” i błyskotliwego umysłu.
Ale gdy w 2011 roku podczas napadu zastrzelił policjantkę, Faïd zszedł z ekranu „chłopaka z zasadami” i zaczął grać czarny charakter do końca.
Francuski Tarantino
Ucieczka z Réau była jego drugą próbą wyrwania się zza krat. Pierwsza miała miejsce w 2013 roku z więzienia w Lille – wtedy wysadził drzwi ładunkami wybuchowymi. Ale w 2018 roku przeszedł samego siebie.
Jego wspólnicy porwali instruktora lotów wraz ze śmigłowcem i zmusili go do lotu nad więzieniem. Śmigłowiec wylądował na zamkniętym dziedzińcu – miejscu, gdzie przebywali tylko odwiedzający, więc nie było krat, siatek ani snajperów. Ekipa uwolniła Faïda z sali widzeń, używając pił tarczowych, granatów dymnych i... chłodnej determinacji. Wszystko trwało niecałe dziesięć minut.
Więzienie? W szoku. Francja? W osłupieniu. Internet? Zachwycony. Policja goni, lud ogląda
Po ucieczce Faïda szukały tysiące policjantów. Szef francuskiego MSW mówił, że to „największe polowanie na człowieka od dekad”. W całej Francji montowano blokady, przeszukiwano domy, sprawdzano granice.
A Faïd? Znikał. Miał fałszywe dokumenty, ukrywał się u rodziny, aresztowano jego bliskich. Przez 3 miesiące bawił się z policją w kotka i myszkę. W końcu wpadł w październiku, w apartamencie pod Paryżem – miał przy sobie broń, perukę i nikogo nie zdziwiło, że... znów planował kolejną ucieczkę.
Legenda popkultury czy obrzydliwy bandyta?
Wielu we Francji patrzy na Faïda z fascynacją. Jest postacią medialną – charyzmatyczny, inteligentny, „filmowy”. Trudno go nie podziwiać za brawurę. Ale za jego działaniami stoi brutalna rzeczywistość: śmierć policjanta, zastraszeni cywile, destrukcja prawa.
Dla kultury popularnej to jednak gotowy materiał. Pojawiły się książki, dokumenty, a pomysły na ekranizację jego życia krążą po Europie. W końcu, jak sam mówił – „robię to jak Michael Mann”.

Rédoine Faïd
Miłość, która wzbiła się w przestworza: Lucy Dudko i najbardziej romantyczna ucieczka z więzienia w historii
To miała być zwykła wycieczka widokowa helikopterem nad Sydney. Pogoda dopisała, widoki jak z folderu – opera, zatoka, stadion olimpijski. Ale po kilku minutach lotu spokojna kobieta siedząca obok pilota wyciągnęła broń i powiedziała: „Zmiana planów. Lecimy po mojego faceta.”
Tak zaczęła się jedna z najbardziej romantyczno-absurdalnych historii w dziejach australijskiej przestępczości – ucieczka Johna Killicka z więzienia Silverwater zorganizowana przez jego dziewczynę, Lucy Dudko. Byłą bibliotekarkę. Serio.
Cicha miłość, która wybuchła z hukiem
Lucy była typem osoby, którą łatwo przeoczyć – spokojna, trochę nieśmiała, pracowała w bibliotece. Ale w środku coś w niej buzowało. Gdy poznała Johna Killicka – skazanego za napady na banki – coś w niej pękło. I nie chodzi tylko o serce. To było zakochanie totalne.
Ich relacja zaczęła się przez telefon – ona dzwoniła do niego do więzienia, potem odwiedzała, aż w końcu… postanowiła go stamtąd po prostu zabrać. Dosłownie.
„Wskakuj, kochanie!”
25 marca 1999 roku Lucy wynajęła helikopter, mówiąc, że chce zobaczyć z lotu ptaka miejsca igrzysk olimpijskich. Gdy już byli w powietrzu, wyciągnęła broń i wymusiła lądowanie na boisku więziennym w Silverwater. To nie był plan B. To był jedyny plan.
W tym samym czasie John Killick spacerował sobie po dziedzińcu. Gdy śmigłowiec zniżył lot, wbiegł na pokład wśród okrzyków współwięźniów i ognia strażników. Po chwili byli już w powietrzu.
Romantycznie? Jak z filmów. Niebezpiecznie? Bardzo. Stety lub niestety para została zatrzymana po 45 dniach ucieczki. Nie stawiali oporu.

Lucy Dulko
Legenda Alcatraz
Są miejsca, z których się nie ucieka. Alcatraz miało być właśnie takim miejscem — wyspą nie do zdobycia, bastionem bez wyjścia. 2 kilometry od brzegu, otoczona lodowatą wodą Zatoki San Francisco, z prądami silniejszymi niż zasady w klasztorze. Przez 29 lat funkcjonowania więzienia nikt nie zdołał go opuścić... aż do pewnej czerwcowej nocy w 1962 roku.
Trzech facetów – Frank Morris oraz bracia John i Clarence Anglin – nie tylko czmychnęli z Alcatraz, ale zrobili to z takim hollywoodzkim rozmachem, że ich ucieczka przeszła do historii i popkultury. A także do legendy, bo... do dziś nie wiadomo, czy naprawdę im się udało.
Prison Break w latach 60
Frank Morris był geniuszem wśród złodziei. IQ wyższe niż większość jego strażników, urodzony samotnik i perfekcjonista. Bracia Anglin – bardziej sercem niż rozumem – znali się na włamaniach do banków i jeszcze lepiej na współpracy. Idealna kombinacja.
Planowali ucieczkę przez rok. Wykuwali dziury w ścianach cel łyżkami i sztućcami, które zamaskowali... tekturą i pastą do butów. Z prętów odkurzaczy zrobili wiertła. Z płaszczy przeciwdeszczowych – ponton i kamizelki ratunkowe. A żeby nikt nie zauważył ich zniknięcia przez całą noc? Zrobili sobie fałszywe głowy z mydła, papier-mâché i włosów z fryzjerskiego śmietnika.
To wszystko w jednym z najlepiej strzeżonych więzień Ameryki. I nie z pomocą z zewnątrz – sami, po cichu, z pokorą i uporem.
Cisza przed ucieczką
11 czerwca 1962 roku, wieczorem, trójka osadzonych zniknęła ze swoich cel. Gdy strażnicy zajrzeli rano, zobaczyli głowy leżące na poduszkach – fałszywki. Prawdziwi więźniowie w tym czasie już dawno byli poza murami, przeszli przez system wentylacyjny, wspięli się po rurach technicznych i zniknęli w ciemności zatoki.
Gdy wszczęto alarm, było już za późno. Pozostał tylko rozbity warsztat, dziury w celach i zaginiony ponton.
Śledztwo, plotki, tajemnica
FBI prowadziło śledztwo przez 17 lat. Oficjalna wersja mówi: „zginęli w wodzie”. Woda była lodowata, prądy silne, a ponton mógł się rozpaść. Ale...
Rodzina Anglinów twierdzi, że bracia przeżyli i żyli w Ameryce Południowej. Jeden z kuzynów pokazał nawet zdjęcie z lat 70., na którym – jak twierdzi – są John i Clarence. W 2013 roku FBI otrzymało list od kogoś podającego się za Johna Anglina. Pisał: „Tak, uciekliśmy. Nie chcę iść do więzienia, ale jeśli obiecacie leczenie, poddam się.”
List zaginął w archiwach. A FBI wciąż oficjalnie mówi: „brak dowodów na przeżycie”.
Kiedy życie staje się filmem
W 1979 roku Clint Eastwood zagrał Franka Morrisa w filmie „Ucieczka z Alcatraz”. Film bazował na faktach i zakończył się dokładnie tak, jak historia – z pytaniem, które wisi do dziś: „Czy im się udało?”
Po premierze Alcatraz przestało być tylko więzieniem, a stało się ikoną. Turyści przybywają tłumnie, żeby zobaczyć cele Morrisa i Anglinów. Ich ucieczka to dziś bardziej opowieść o ludzkim sprycie i determinacji niż o kryminalistach.


„Heweliusz” – Netflix właśnie opublikował zwiastun serialu o katastrofie na Bałtyku

Mężczyzna w okresie andropauzy. Wpływ zmian hormonalnych na funkcjonowanie psychiczne

„Naga broń” wraca po 30 latach. Liam Neeson i Pamela Anderson w głównych rolach [TRAILER]

Miszel dla CKM - Wolałbym być piłkarzem niż raperem

Paweł Paczul dla CKM - Ludzie lubią patrzeć na głupotę, a głupocie trzeba patrzeć na ręce [WYWIAD]