Marcin Gortat o gotowości do walki: "Nie odczuwam strachu"
Gortat w kwietniowej rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet podkreślił, że jeśli sytuacja tego wymaga, jest w stanie w ciągu kilku godzin znaleźć się na granicy z pełnym wyposażeniem.

instagram.com/mgortat13
Polski Młot zawsze gotowy
"Jeśli zajdzie taka potrzeba, będę na granicy ze sprzętem, gotów do działania, w ciągu kilku godzin. Najszybciej jak się da" — mówił sportowiec w kwietniu w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem.
Gortat nie ukrywa, że nie zna strachu. — "Nie czuję strachu przed niczym i niestety to jest chyba coś, co może mnie kiedyś zgubić" — przyznał w wywiadzie dla Onetu. Choć wielu kwestionuje jego warunki fizyczne w kontekście ewentualnej służby, były koszykarz ripostuje: — "Moje 120 kg i moja siła pozwolą mi jednak podnieść twoje 70-80 kg. I jeszcze medycznie cię poskładam. Ty mnie nie zaniesiesz. Ja ciebie tak".
Treningi, sprzęt i medycyna pola walki
Jak podkreślił w rozmowie z Onetem, jego zaangażowanie to coś więcej niż hobby. Gortat inwestuje ogromne środki w szkolenia wojskowe, amunicję i sprzęt. — "Przekroczyłem granicę" — przyznał otwarcie. — "Umiem robić zastrzyki, wlewy, kroplówki podawać. W decydującym momencie będę wiedział, czy umiem, ale znam kombinacje leków, antybiotyków. Przerobiłem to solidnie".

instagram.com/mgortat13
"Nie można lekceważyć Rosji"
Gortat wprost apeluje, by Polacy zdawali sobie sprawę z zagrożeń. — "Musimy być gotowi na to, że nasze pokolenie będzie walczyć" — mówi. Zwraca uwagę na modernizację rosyjskiej armii i napięcia w Europie. — "Nie można lekceważyć Rosji. Nie można zapominać, nawet jeśli jej straty są duże, że bardzo modernizuje swoje siły zbrojne" — ostrzega.
Podkreśla jednak, że jego celem nie jest straszenie, a mobilizacja. — "To temat, który wymaga ciągłej uwagi. I tyle, bo nie chcę straszyć. Wolę mobilizować"
Rosyjskie drony nad Polską – niepokojący sygnał
Słowa Gortata brzmią jeszcze poważniej, jeśli zestawić je z wydarzeniami z ostatnich godzin. We wtorkowy poranek, 10 września, Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało w serwisie X, że polska przestrzeń powietrzna została kilkukrotnie naruszona przez rosyjskie drony. To sytuacja bez precedensu, która pokazuje, jak realne jest zagrożenie.
Na sygnał błyskawicznie zareagowały polskie siły zbrojne. W powietrze poderwano holenderskie myśliwce F-35 stacjonujące w naszym kraju. Dziennikarz Wirtualnej Polski, Norbert Garbarek, odnotował też obecność samolotu AWACS, czyli maszyny wczesnego ostrzegania, patrolującej niebo nad częścią Polski.
Choć część komentujących w internecie pytała, dlaczego drony nie zostały wykryte wcześniej, eksperci tłumaczą, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Niskie loty, ograniczenia związane z tzw. horyzontem radarowym i małe rozmiary tych maszyn sprawiają, że radary mają ogromne trudności w ich namierzaniu. Dodatkowo konstrukcja dronów — zwłaszcza śmigła — rozprasza fale radarowe i wprowadza zakłócenia w odczytach.
Tego typu incydenty nie dzieją się przypadkiem. To forma presji i prowokacji, mająca siać niepewność i zamęt w Polsce.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
Najmniejsza "kawalerka” w Warszawie doprowadziła internet do furii. Klitka za 280 tysięcy złotych?!
Urząd skarbowy wziął się za Polki zarabiające na „niebieskiej platformie”
Najnowszy trailer finałowego sezonu Stranger Things wjechal na Netflix
Zakończono obserwację psychiatryczną Mieszka R. - co wiadomo?
Rambo spod Wrocławia - przez 2 lata ukrywał się w leśnym szałasie

