Szukaj

LIFESTYLE Jak kebab zdominował nasz kraj. Dlaczego Polacy nie potrafią mu się oprzeć?

Jak kebab zdominował nasz kraj. Dlaczego Polacy nie potrafią mu się oprzeć?

Cezary Poray-Królikowski
11.05.2025
Kopiuj link
Nie ma co ściemniać – każdy z nas to zrobił. Trzecia nad ranem, zataczający się tłum po klubowych wojażach, a w powietrzu unosi się zapach przypieczonego mięsa i czosnkowego sosu. Kebab. Ale czy ten bliskowschodni gość rzeczywiście zasłużył na status narodowego przysmaku? Czy może raczej zjedliśmy rozum razem z baraniną i mieszanym, mieszanym?
istock-499844279-152c8fc7417235c6342a3c6c09471c12_ecc266

Sycąca bomba kaloryczna

Na pierwszy rzut oka – ideał. Dużo mięsa, ciepła buła, trochę warzyw dla alibi, i sosy, które są turbo intensywne. Ale kebab to też solidny cios – dla żołądka, wątroby i sumienia.

Nie oszukujmy się – to tłuste, ciężkostrawne, często przygotowywane „na szybko” danie, którego skład nie zawsze zna nawet sam właściciel budki. 1200 kalorii w jednej rolce? Luz. A jak wpadnie „box z frytami i serem” to lepiej odrazu zamówić spowiedź u trenera personalnego. 

Męska nostalgia tłuszczem pisana

Kebab to trochę jak koncernowe piwo z dyskontu – niby wiesz, że są lepsze opcje, ale po co kombinować? Daje szybkie zaspokojenie, pasuje do każdej okazji (byle była nocna) i ma w sobie coś pierwotnego.

Zjeść kebaba po imprezie to nie tylko tradycja – to męska inicjacja. I nieważne, czy masz 20 lat czy 40, czy wracasz z baletu, czy z wieczoru kawalerskiego – w kebabie spotykają się wszystkie plemiona mężczyzn. Sam fakt, że miliony polaków ogląda jak ich rodak Książulo je te kebaby, a następnie lakonicznie mówi czy mu smakowało czy nie. Tylko tyle wystarcza nam do szczęścia. 

Od orientu do osiedla – jak kebab podbił Polskę

Jeszcze 20 lat temu kebab był czymś egzotycznym. Danie z zagranicy, sprzedawane w nielicznych punktach przez ludzi o imionach, których nie umieliśmy wymówić. Dziś kebab jest wszędzie – od centrów handlowych po wiejskie stacje benzynowe. Stał się polskim fast-foodem numer jeden.

Dlaczego? Bo szybko zrozumieliśmy, że kebab da się łatwo „spolszczyć”. Kiedy tylko ktoś wpadł na pomysł, żeby do kebaba dorzucić frytki, a sos czosnkowy zrobić z majonezu i jogurtu, wszystko poszło z górki. Dziś mamy „kebab boxy”, „kebab tortille”, „kebab w bułce”, „kebab z serem” i nawet „wegańskie kebaby”, które z oryginałem mają wspólną tylko nazwę. Kebab w Polsce to nie orientalna potrawa. To coś między zapiekanką z dworca a schabowym z niedzieli.

Czy kebab nas zjada?

Oczywiście, możemy sobie żartować, ale warto też spojrzeć w lustro (a potem na wagę). Kebab raz na jakiś czas – czemu nie. Ale jeśli Twój organizm widzi więcej budek niż warzywniaków, to może czas przemyśleć nawyki.

Bo choć kebab jest królem nocnych eskapad, to niekoniecznie królem zdrowia. W tej koronie więcej jest tłuszczu niż błonnika. Ale… hej – nikt nie mówi, że trzeba od razu zostać joginem. Czasem wystarczy po prostu nie jeść codziennie jakby to był piątkowy melanż.


Autor Cezary Poray-Królikowski
Źródło -
Data dodania 11.05.2025
Aktualizacja 13.05.2025
Kopiuj link
NEWSLETTER
Zapisując się na nasz newsletter akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności
KOMENTARZE (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Administratorem Twoich danych osobowych jest CKM.PL, który przetwarza je w celu realizacji umowy – regulaminu zamieszczania komentarzy (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Masz prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania – szczegóły i sposób realizacji tych praw znajdziesz w polityce prywatności. Serwis chroniony jest przez reCAPTCHA – obowiązuje Polityka prywatności Google i Warunki korzystania z usługi.