Ile kasy można zmieścić w majtkach?
Złodziejska fantazja nie zna granic. Można kraść z muzeów, można napadać na banki, a można też – jak w tej historii – próbować przemknąć przez paryski dworzec z majtkami wypchanymi po brzegi klejnotami wartych fortunę. Tak, dobrze czytacie: dziesięć milionów euro w biżuterii, schowane w slipach.

Lokata w badejkach
Dwóch mężczyzn, obywatele Tunezji – w tym jeden nieletni – wysiadło sobie spokojnie z pociągu z Lyonu. Patrol policji, ot tak – w ramach rutynowej kontroli – postanowił ich sprawdzić. I tu zaczyna się scena jak z czarnej komedii. Funkcjonariusze odkrywają, że jeden z panów ma w bieliźnie skarpetę wypchaną klejnotami: naszyjnik za pięć milionów, kolczyki za dwa, pierścionek za milion i Rolex dla smaku. Do kompletu – w walizce – leżała szlifierka, jakby bohaterowie szykowali się do kolejnego skoku w stylu „Ocean’s Eleven”, tyle że bez elegancji Clooneya.
Paserstwo na wielką skalę
Warto podkreślić: przewożenie biżuterii, nawet wartej fortunę, nie jest samo w sobie przestępstwem. Można mieć na sobie miliony w złocie i kamieniach – o ile są legalnie zdobyte. Tu jednak prokuratura nie miała wątpliwości: sprawa dotyczy paserstwa na wielką skalę. Francuska BRB, czyli brygada do zwalczania bandytyzmu, zajęła się tym przypadkiem, bo chodzi o łup o wartości dziesięciu milionów euro.
Złodzieje znani, pomysł nieznany
Policja francuska zna ich z imienia i nazwiska – to nie byli nowicjusze. Ale nawet starym wyjadaczom zdarza się brak finezji. No bo jak inaczej nazwać pomysł, żeby łupy za dziesięć milionów euro upchnąć w slipach?

Sprawa ma oczywiście wymiar poważny – ofiary, straty, wielkie pieniądze. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to także spektakl absurdu. Złodzieje od wieków kombinują, jak ukrywać łupy: zakopują, przemycają w samochodach, chowają w podwójnych ścianach. A tutaj mamy bieliznę jako sejf. Brawura czy głupota? Pewnie jedno i drugie.
Ile jeszcze da się tam wcisnąć?
Całość budzi też inne pytanie: ile właściwie można zmieścić w majtkach? Bo skoro dziesięć milionów euro w biżuterii wchodzi „na styk”, to może ktoś kiedyś spróbuje ze złotymi sztabkami? W każdym razie francuska policja zyskała historię, którą będzie opowiadać przez lata – i która pokazuje, że nawet w świecie przestępczym czasem wygrywa nie plan, a przypadek i odrobina policyjnego nosa.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
"Polska mogłaby całkowicie zniknąć jako państwo". Szokujący przekaz rosyjskich mediów
Dramat w polskiej miejscowości, autokar "przeleciał" przez rondo. Jest wielu rannych
Nie żyje 26-letnia piosenkarka. Miała koszmarny wypadek na hulajnodze
Już nie pompy ciepła, jest nowy hit. Tak teraz Polacy ogrzewają domy
Niebywałe, jaka będzie pogoda na Boże Narodzenie. Meteorolodzy mówią jasno, duże zaskoczenie

