Nie ma znaczenia, czy nosisz na ręce pozłacany klasyk,
niezniszczalnego G-Shocka, czy lub wypasionego smartwatcha, który przypomina ci, że
siedzisz już czwartą godzinę bez ruchu. Twój zegarek mówi o Tobie więcej, niż
myślisz. Pokazuje, jaki masz styl, co cenisz, a czasem nawet to, jak bardzo
zależy ci na tym, by inni coś zauważyli lub odwrotnie, żeby nie zauważyli za
dużo. Ten mały dodatek potrafi mieć większy wydźwięk niż całe zestawy ubrań i
butów.
Rolex – gość, który nie musi nic mówić
Rolex nie potrzebuje reklamy, a facet, który nosi go na
nadgarstku, raczej nie tłumaczy, co robi – on już to zrobił. Jest to klasyka z
wyższej półki, której nie może założyć każdy. Oczywiście stan ten determinuje
cena, ponieważ Rolexy potrafią kosztować tyle, ile całkiem niezły samochód, a
czasami nawet mieszkanie. Takie zegarki zakładają faceci, którzy wiedzą, co
chcą, albo przynajmniej bardzo dobrze udają, że wiedzą.Jednak w przypadku Rolexów bardzo często występuje próba
wejścia do tego elitarnego grona za sprawą wszelakich podróbek. Wtedy zamiast
klasy, bije po oczach desperacją. A przecież zegarek nie ma pokazywać tylko
czasu – ma pokazywać, że masz go pod kontrolą.
G-Shock – zegarek, który wytrzyma wszystko
G-Shock to zegarek dla tych, którzy nie boją się żadnych
wyzwań, nawet tych ekstremalnych. Zwykle ma go na ręce facet, który potrafi sam
ogarnąć cieknący kran, odpalić ognisko bez YouTube’a, a także wymienić olej w
swoim aucie. Nie kręcą go złote bransolety ani prestiżowe loga. Jego
zegarek ma po prostu działać – w błocie, pod prysznicem i na budowie. Dla niego
zegarek to nie gadżet, tylko narzędzie, które po prostu ma spełniać swoją
funkcję.
Smartwatch – masz wszystko
pod kontrolą
Smartwatch noszą ci, którzy lubią mieć wszystko pod kontrolą.
Mierzy puls, kroki, kalorie i poziom stresu, którego przybywa z każdą kolejną
funkcją. Zegarek dla tych, którzy żyją w rytmie powiadomień i lubią wiedzieć, jak spali. Z jednej strony smartwatch to praktyczne urządzenie
pozwalające kontrolować za równo otaczający nas świat wirtualny, ale i także
parametry zdrowotne. Z drugiej jest trochę jak elektroniczny smycz, która
przypomina ci, że znowu nie zrobiłeś 10 000 kroków. Choć jeśli Ci to
pomaga, to czemu nie? W końcu nie każdy zegarek musi wyglądać jak pamiątka po
dziadku.
Tani zegarek udający drogi – styl „na pokaz”
Każdy widział taki model – błyszczący, masywny, ze złotą
bransoletą, która aż krzyczy: „Patrzcie na mnie!”. Na pierwszy rzut oka wygląda
jak coś, co kosztuje grubą kasę, jednak tak naprawdę jest wart kilka stówek. Noszą
go faceci, którzy lubią robić wrażenie, ale niekoniecznie chcą się przyznać, że
zegarek to raczej stylówka niż inwestycja. Czy to grzech? Absolutnie nie, o ile masz do tego luz. Jeśli
natomiast zaczynasz wkręcać ludziom, że to limitowany model, a przy każdym
ruchu ręki pasek skrzypi jak zawieszenie w zajechanym Passacie – to umówmy się, nie
wyglądasz wiarygodnie.
Zegarek to nie tylko gadżet, a ważna część każdej
stylizacji. Nie sprawi, że nagle zaczniesz lepiej żyć, ale zanim zdążysz cokolwiek
powiedzieć, inni będą już mieli wyrobione pierwsze wrażenie. Może dodać Ci
stylu, pewności siebie, a czasem po prostu pokazać, że masz zdrowy dystans do
mody i wszechobecnego blichtru.
Więc niezależnie od tego, czy nosisz Rolexa, G-Shocka,
smartwatcha czy wolisz wolność gołego nadgarstka – pamiętaj, że zegarek to
komunikat. I fajnie, żeby mówił to, z czym naprawdę się utożsamiasz.