„Eddington” – pandemia, western i gwiazdorska obsada

Małe miasteczko, wielkie emocje
Akcja „Eddington” ma rozgrywać się w 2020 roku – pamiętacie ten dziwny czas? Maseczki, puste ulice i wszechobecna panika. W tej atmosferze poznajemy Eddington, fikcyjne miasteczko w Nowym Meksyku, gdzie szeryf Joe Cross (Phoenix) zderza się z burmistrzem Tedem Garcią (Pedro Pascal). I nie chodzi o to, że jeden lubi nosić maseczkę, a drugi nie. Chodzi o to, że pandemia tylko wyciąga na wierzch wszystkie stare spory, które tliły się pod powierzchnią latami.
Emma Stone gra Louise Cross – żonę szeryfa, która ma być zaprzeczeniem typowej „pani domu”. Jako silna postać, która musi mądrze wybierać między sercem a rozsądkiem. A jakby tego było mało, pojawia się jeszcze Vernon Jefferson Peak – w tej roli Austin Butler jako kaznodzieja, który potrafi nieźle namieszać. Robi się gęsto.
Gwiazdorska obsada
Jeśli myślisz, że to kolejny festiwalowy dramat, który przejdzie bokiem, to możesz się zdziwić. Tu nie ma miejsca na przypadkowych ludzi. Joaquin Phoenix, Pedro Pascal, Emma Stone i Austin Butler – brzmi nieźle co?. Aster zebrał ekipę, która z powodzeniem mogłaby wystąpić w czterech różnych Oscarowych produkcjach, a zamiast tego spotyka się w jednej historii, osadzonej między dramatem, komedią i politycznym thrillerem.
Za kamerą stanął Darius Khondji (ten sam, który robił zdjęcia do „Siedem”), więc o wizualną część możemy być spokojni. Natomiast za produkcję odpowiada A24, czyli studio, które nie boi się ryzyka i od lat wypuszcza filmy z charakterem – czasem dziwne, czasem kontrowersyjne, ale zawsze takie, o których się mówi długo po napisach końcowych.
Premiera na Festiwalu w Cannes
„Eddington” swoją światową premierę zaliczy na Festiwalu w Cannes – więc możemy podejrzewać, że ma spory potencjał. Po czerwonym dywanie przyjdzie czas na światową premierę kinową, która zaplanowana jest na 18 lipca 2025 roku.
Czy będzie to film, który rozwali nam głowy i zostawi w fotelach z otwartą buzią? Tego jeszcze nie wiemy, ale jedno jest pewne – Ari Aster nie robi rzeczy na pół gwizdka. Zatem miejmy nadzieję, że „Eddington” to nie będą tylko duże nazwiska, tylko intrygująca historia osadzona w pandemii.
Źródło: Deadline.com
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

AI wspomoże sędziów piłkarskich w Bundeslidze

Ruszyły zdjęcia do spin-offu „Pewnego razu… w Hollywood”. Mamy pierwsze zdjęcia z planu

Za mundurem panny sznurem. 20-latka ponad 60 razy wzywała służby, by popatrzeć na funkcjonariuszy

Wini disujący Tedego to współczesny Cyprian Kamil Norwid

Szef Starbucksa zarobił tyle, że przeciętny jego pracownik musiałby pracować na to od 4634 p.n.e