fot. Telewizja "TV28" Limanowa/ YouTube

Ten hełm to wierzchołek góry lodowej

Stara Wieś. Sceneria jak z filmu sensacyjnego: drony termowizyjne, psy tropiące, Black Hawki nad głową. I pośród tej high-techowej symfonii – człowiek w stalowym rondlu na głowie, który wygląda, jakby urwał się z planu „07 zgłoś się”. Kiedy kraj patrzył, jak elitarne jednostki przeczesują pola, gdzieś obok policjanci patrolują teren wyposażeni w hełmy, które nadają się wyłącznie do filmów o PRL-u.

Rzuca się to tak w oczy, gdyż z jednej strony mamy jednostki kontrterrorystyczne – wyposażone po zęby - gogle noktowizyjne, nowoczesne karabiny, pancerze modularne, taktyczne rękawice, kamery na hełmach. A z drugiej – zwykłe jednostki terenowe. Gdzie radiowóz trzyma się na trytytkach, a kabura pistoletu ledwo zipie, a sprzęt, który ma chronić – krótko mówiąc odbiega od obecnie panujących standardów.

Internet natychmiast zrobił z tego mama. Wizerunek policjanta w hełmie rodem z PRL-u rozśmieszył tysiące ludzi, a nie powinien. Za tym śmiechem kryje się poważny problem na którego czele stoją braki w modernizacji wyposażenia, a także braki w budżetach mniejszych komend.

Do sprawy odniósł się również youtuber i były funkcjonariusz policji działający pod pseudonimem Sierżant Bagieta:

„Tymczasem Policja nie jest w stanie zagwarantować policjantom podstawowych narzędzi pracy jakimi są ochrona balistyczna i nowoczesna broń palna (jak masz szczęście to dostaniesz AKM zalany olejem, a jak masz pecha to glauberyta, który nigdy nie powinien stać się bronią alarmową – nie z tą konstrukcją i nie w tym kalibrze). Policjanci biegają w hełmach wz. 67, które miał w wojsku twój stary albo nawet dziadek, są wysyłani prosto z dnia szkoleniowego bez balistyki i bez broni.

Wstyd. Wstyd i dla KGP i dla rządu i dla dowódców tych policjantów, którzy teraz zapier***ają po lesie, szukając psychopaty, a ich rodziny siedzą w domach i trzęsą się ze strachu, czy tatuś z metalowym garnkiem na głowie wróci do domu.” – napisał na portalu Facebook - Sierżant Bagieta.

Jest tu też minimalna wina policjantów

Trzeba powiedzieć to głośno: część winy leży po stronie samych funkcjonariuszy, którzy niejednokrotnie nie dbają sami o swoje bezpieczeństwo. Nawet jak już dostaną kamizelki kuloodporne, to wolą zostawić je w szafce. Liczą, że i tak się im nic nie stanie, a przecież kamizelka jest ciężka i niewygodna.

No i tu też czas na gorzką prawdę. Policjanci niejednokrotnie wrzucają mundurówkę do domowych budżetów i nie kupują elementów umundurowania, które realnie przydadzą im się w codziennej służbie.

Jednak główna część winy zdecydowanie leży po stronie rządzących. Policja obecnie mierzy się nie tylko z brakami w wyposażeniu, ale przede wszystkim z brakami kadrowymi i jakościowymi. Wielu funkcjonariuszy potwierdza, że w związku z mniejszą liczbą chętnych zostały mocno obniżone wymagania wobec kandydatów. Do służby przyjmowane są osoby o niewystarczającej kondycji fizycznej, a także takie, które nie dojeżdżają mentalnie i psychicznie do pracy z bronią w ręku. Całość uzupełniają fatalne warunki, w jakich muszą pracować policjanci, którzy niejednokrotnie nie mają dostępu do ciepłej wody, komfortowej szatni, a także aneksów kuchennych.

Oczywiście należy także wspomnieć o pojazdach, jakimi muszą się poruszać, ponieważ tu również nie jest kolorowo. W przekazach medialnych policja przedstawia nowoczesne samochody, a tak naprawdę stanowią one mały procent w wielu garnizonach. Po drogach jeżdżą wysłużone radiowozy, których stan techniczny niejednokrotnie jest tragiczny.

Codzienność to nie film akcji

W filmach publikowanych przez Policję zawsze wszystko wygląda imponująco wejście z hukiem, pełne oporządzenie, zgrany zespół, skuteczna akcja. Szkoda, że tylko w wybranych jednostkach. A reszta? Reszta liczy na szczęście, przeterminowany gaz pieprzowy i stalowy hełm, który stał się viralem i zrobił z Bogu ducha winnego funkcjonariusza obiekt memów. Jednak nadszedł moment, żeby nie tylko śmiać się z obrazków, ale wyciągnąć z nich wnioski.