Warner Bros. oficjalnie potwierdziło, że pracuje nad remake'iem filmu z 1992 roku, a w mediach od razu zawrzało. I choć na razie wiadomo jeszcze niewiele, już teraz można domniemywać, że będzie to projekt z ogromnym budżetem i rozmachem. Jednak czy uda się powtórzyć sukces oryginału?
Nowy "Bodyguard" w nowym stylu
Nowym 'Bodyguardem' zajmie się Sam Wrench – gość, który wcześniej rozbił bank koncertowym hitem 'Taylor Swift: The Eras Tour'. Wie, jak robić show z emocjami, a przecież to właśnie emocje w pierwowzorze ogrywały istotną rolę.
Scenariuszem zajmie się Jonathan A. Abrams, autor pracujący wcześniej m.in. przy „Juror #2”. Duet Wrench–Abrams ma więc solidne zaplecze i doświadczenie, by nie spartolić historii, która dla wielu widzów ma status niemal świętości. Jak podkreśla portal Deadline, Warner Bros podchodzi do projektu z powagą i dużym budżetem, bo liczy, że nowa wersja będzie nie tylko hołdem, ale też świeżym spojrzeniem na klasykę.
Taylor Swift w roli głównej? Plotki nabierają tempa
Choć oficjalna obsada remake'u nie została jeszcze ogłoszona, Internet już zdążył się zagotować od plotek. Wszystko przez osobę Sama Wrencha – jego wcześniejsza współpraca z Taylor Swift sprawiła, że fani szybko zaczęli spekulować, że to właśnie ona może wcielić się w główną rolę.
Na razie to tylko domysły, choć nie bez podstaw – Swift nie tylko zna się z Wrenchem, ale też coraz śmielej wchodzi w świat filmu. Sama artystka w przeszłości sugerowała, że chciałaby kiedyś zająć się reżyserią filmową, więc jej obecność w tym projekcie wydaje się całkiem prawdopodobna.
Czy remake „Bodyguarda”ma sens?
Wielu fanów hitu z lat 90. może zadać pytanie: po co ruszać klasykę? Ale z drugiej strony historia z "Bodyguarda" to gotowy materiał na powrót, bo emocje, które niesie, są po prostu ponadczasowe. Miłość, ryzyko, poświęcenie – to działa zawsze, niezależnie od tego, czy oglądamy to w latach 90., czy dziś. Wystarczy dodać współczesną oprawę, trochę świeżej energii i dobrą obsadę, a może wyjść coś więcej niż tylko odgrzany kotlet.
W przypadku "Bodyguarda" ogromną rolę grała muzyka i tu jest duży potencjał. Jeśli dziś czymś naprawdę żyje świat, to dźwiękami. W dobie TikToka i viralowych piosenek ścieżka dźwiękowa może być równie ważna jak aktorzy. Czy ktoś stworzy coś, co chociaż zbliży się do "I Will Always Love You"? Na pewno będzie ciężko, ale warto spróbować.
Oryginał z 1992 roku – legenda popkultury
Film z 1992 roku to prawdziwa ikona – nie tylko przez duet Whitney Houston i Kevin Costner, ale przez to, jak wpisał się w klimat tamtych czasów. W kinach zarobił fortunę – ponad 400 milionów dolarów.
Ścieżka dźwiękowa z utworem "I Will Always Love You" do dziś rządzi na weselach, karaoke i wszędzie tam, gdzie trzeba uderzyć w nutę wzruszenia. Nie przez przypadek film otrzymał dwie nominacje do Oscara za utwory "I Have Nothing" i "Run to You".
Nowa wersja, stare emocje?
Na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie film trafi do kin, ponieważ Warner Bros. nie podało jeszcze daty premiery. Ale jedno jest pewne - oczekiwania są ogromne. Powrót „Bodyguarda” to nie tylko nostalgia, ale też test dla współczesnego kina. Czy da się opowiedzieć znaną historię tak, by ponownie chwyciła za serce?
Źródło: Deadline.com
fot. Warner Bros.