46. urodziny Testovirona. Co wiemy o tej legendzie internetu?
Mało kto potrafił rozgrzać polski internet do czerwoności jednym nagraniem z kuchni czy łazienki. A jednak – Testoviron to nie tylko mem, ale i żywy dowód na to, że trollowanie potrafi być formą sztuki. 25 lipca obchodzi swoje 46. urodziny, a my – z łezką w oku i lekkim nerwem w brwiach – przypominamy, jak ten facet stał się narodowym specjalistą od wytykania naszych kompleksów.

Brylował kilkanaście lat temu
Gdyby ktoś dziś powiedział, że facet stojący w bokserkach w zagraconym mieszkaniu, opowiadający o „umowach o dzieło” i „myciu zębów”, zmienił polski internet – można by uznać to za przesadę. Ale wystarczyło kilka minut z Testovironem, by przekonać się, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko z memem. To był eksperyment społeczny z domieszką prowokacji, w którym pół Polski gotowało się ze złości, a druga połowa parskała śmiechem i klikała „subskrybuj”.
Zaczęło się niewinnie – od nagrań wrzucanych na YouTube w czasach, kiedy platforma jeszcze nie wiedziała, co to jest „regulamin społeczności”. Testoviron ładował kolejne filmy, w których z powagą wykładowcy opowiadał o życiu, sukcesie, pieniądzach i kobietach oraz modzie.
Do dziś wielu zastanawia się, czy to wszystko było na serio. I właśnie w tym tkwił geniusz – Testoviron był lustrem, które pokazywało, co tak naprawdę nas uwiera i siedzi z tyłu głowy. Jego materiały w moment stawały się hitem i podbijały Wykop.
Wiemy o nim tyle, że jest dobrze wykształcony - ukończył magisterium z matematyki stosowanej, a następnie wyjechał do Stanów, gdzie rozwinęła się jego kariera zawodowa.
Król prowokacji, który rozdawał szpilki na prawo i lewo
Testoviron wcale nie był miły i nigdy nie zamierzał takim być. Zamiast prosić o lajki i suby walił z grubej rury: wyśmiewał klasę średnią, cebulactwo, a także wszelkie możliwe wady naszego narodu. Jego najbardziej znane teksty to – od „nigdy nie miałem lepszego brzucha”, przez „masz poczęstuj się”, po „noszę tylko majki Calvina Kleina” – przeszły do historii i do dziś są cytowane w internecie. Jednak pod tą warstwą trollingu kryło się coś więcej: trafne, chociaż brutalne, obnażanie narodowych przywar. Choć niektórzy go nienawidzili, trudno było przejść obok niego obojętnie. Zresztą – kto inny zyskałby status „legendarnego trolla”? W jednym z wywiadów sam podkreślił, że była to wyłącznie satyra.
Gdzie on jest teraz i czy wciąż ma nas w garści?
Testoviron – choć zniknął z YouTube’a – wciąż ma status półboga w świecie ludzi, którzy pamiętają początki polskiego internetu. Każde jego rzadkie pojawienie się online wywołuje falę screenów i analiz, czy to faktycznie „ten prawdziwy Testo”. Były nawet plotki, że szykuje wielki powrót, ale na razie się to nie wydarzyło.
Nikt tak jak on nie potrafił obrażać i jednocześnie wzbudzać sympatii milionów użytkowników. Robił z sieci krzywe zwierciadło, a my stawaliśmy się uczestnikami zbiorowego eksperymentu społecznego. Wchodził do głów widzów i wyciągał z nich wszystkie kompleksy, które próbujemy przykryć drogimi gadżetami, samochodami, a także markowymi ubraniami.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Tede dissuje Mesa: „Bawimy się na twojej stypie, Typie”. Starcie dwóch warszawskich weteranów!

Ranking animacji dla dorosłych. Nie pokazuj tego dzieciom!

Rodzina Tupaca wypaliła jego prochy w jointcie. Zapłacili za to milion dolarów

Wrocławska restauracja wprowadziła dopłatę za klimatyzację. Ile należy się za taki luksus?

Donald Trump w łóżku z Szatanem. „South Park” znów jedzie po bandzie