Windy w każdym bloku - czy to naprawdę może się udać?
Wizja brzmi jak marzenie – żadnych schodów, żadnego targania siatek z zakupami na czwarte piętro. Każdy blok, nawet ten z PRL‑u i wąską klatką ma dostać windę. Wszystko dla dostępności, dla komfortu, dla ludzi!. Ale jak to bywa w Polsce – tam, gdzie zaczynają się dobre intencje, kończą się realia. Czy idea wind w każdym bloku zderzy się z finansową ścianą?

Pomysł na papierze wygląda cudownie
Zgodnie z projektem rozporządzenia, każdy budynek mieszkalny wielorodzinny z trzema kondygnacjami lub więcej ma posiadać windę. I co najważniejsze nie będzie to dotyczyło wyłącznie nowych apartamentowców, ale też te zasłużone blokowiska, gdzie ściany pamiętają głęboką komunę.
Na papierze – bajka. Wyobraź sobie starszą panią, która wreszcie nie musi martwić się o wyjście na zakupy. Albo młodą matkę z wózkiem, która nie musi już siłować się zjeżdżając nim schodek po schodku. Do tego oczywiście osoby niepełnosprawne, które w końcu będą mogły sprawnie opuszczać swoje mieszkania na wyższych kondygnacjach, a także odwiedzać znajomych, którzy mieszkają na wyższych piętrach.
Nie ma co ukrywać, byłoby to dobre dla wszystkich. Ale zanim zaczniemy świętować, warto spojrzeć, kto za to zapłaci, gdzie to w ogóle się zmieści i czy da się to zrobić bez rozwalenia połowy osiedla.
Kiedy piękne idee zderzają się z realiami
Pierwszy problem: technicznie się nie da. Serio. Część bloków po prostu nie ma miejsca na szyb. Chcesz tam wcisnąć windę? Musisz rozwalić pół klatki schodowej, przesunąć instalacje, i mieć nadzieję, że coś się nie zawali. W wielu przypadkach taka inwestycja oznacza demolowanie struktury budynku – a wszystko po to, żeby pojechać trzy piętra w górę. Dlatego nie ma co się dziwić, że pojawiają się pytania o przepisy, bezpieczeństwo, wytrzymałość konstrukcji.
Drugi problem to finanse, a konkretnie skąd one popłyną na ten piękny cel. Jak przekazują rządzący budowa wind będzie musiała zostać zrealizowana ze środków spółdzielni, wspólnot oraz gmin. Jednak zaznaczają, że będą na ten cel liczne dotacje – zarówno krajowe, jak i unijne. Niby spoko, ale trzeba skądś te pieniądze na początku mieć, a dotacje mają to do siebie, że albo ich brakuje, albo wiążą się z długim procesem konkursowym.
Koszt jednej windy to nawet 100 000 zł, a w trudnych przypadkach – nawet do 500 000 zł. Na końcu i tak zapłacą mieszkańcy – bo przecież jakoś trzeba będzie to odbić. Więc czynsze oraz fundusze remontowe poszybują w górę wraz z windami w blokach.
Plusy? Jest ich mnóstwo
Nie ma co ukrywać – windy mają sens. Do ich głównych zalet możemy przede wszystkim zaliczyć:
- ułatwienie życia osobom starszym i z niepełnosprawnościami.
- lepsza dostępność mieszkań na wyższych piętrach,
- wzrost wartości nieruchomości,
- mniej kontuzji kolan podczas wnoszenia zakupów.
To nie są błahe rzeczy. W kraju, w którym społeczeństwo się starzeje, taka inwestycja może być kluczowa. Problem w tym, że nie zawsze to co wydaje się być logicznie słuszne, może zostać wykonane.
Kto na tym zyska?
Poza producentami wind, najwięcej mogą zyskać samorządy i deweloperzy. Nowe inwestycje będą od razu dostosowane do przepisów, więc zyskają konkurencyjność.
Wspólnoty i spółdzielnie? Tu sprawa się komplikuje. Nawet jeśli dostaną kasę z Funduszu Dostępności albo z PFRON-u, to i tak będą musiały ogarniać wszystkie papiery, przetargi, wykonawców i pilnować, żeby windy działały.
Windy w każdym bloku to niewątpliwie świetna idea. Ale jeśli ktoś myśli, że po 2029 r. każde mieszkanie na trzecim lub czwartym piętrze będzie miało dostęp do windy, to niech weźmie zimny prysznic. Najpierw będzie heroiczna walka w spółdzielniach o sfinansowanie , a na końcu padnie na kompromis. Rządzący stwierdzą wtedy, że może jednak nie w każdym bloku, tylko w tych, gdzie się da i oczywiście za pełną zgodą mieszkańców.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Sławosz Uznański-Wiśniewski wyleciał w kosmos! Polski astronauta pomknął na orbitę w misji Ax-4

Oferta na kartę – czym się różni od MIXa? Sprawdź!

Ile państw naprawdę ma broń jądrową? Czyli jak się nie pogubić w atomowym teatrze

TikTok na razie bez zakazu. Trump daje aplikacji więcej czasu

Niewidzialny wróg nad Bałtykiem. Drony tracą kontrolę