Od korków do chmur – czy latające taksówki zmienią oblicze Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles 2028?

Nie pierwszy raz, ale może w końcu skutecznie
Marzenia o powietrznych taksówkach towarzyszą nam od lat. Paryż w 2024 roku miał być pierwszym miejscem ich debiutu, ale europejskie organy regulacyjne skutecznie ostudziły entuzjazm inżynierów – brak odpowiednich certyfikatów uziemił maszyny jeszcze przed startem. Teraz pałeczkę przejęło Los Angeles, które przy trzeciej w historii organizacji igrzysk nie zamierza poprzestawać na klasycznych rozwiązaniach.
Organizatorzy LA28 ogłosili współpracę z firmą Archer Aviation, producentem samolotów Midnight – cichych, zeroemisyjnych maszyn z 12 śmigłami, które mają przenieść ideę transportu miejskiego na zupełnie nowy poziom. Te futurystyczne pojazdy będą mogły przewozić do czterech osób i działać jak Uber – ale nad ulicami miasta.
zobacz też - Polacy przetestują kosmiczną koparkę? - badania odbędą się w warunkach księżycowej grawitacji.
Wielkie ambicje, jeszcze większe przeszkody
Choć brzmi to jak przyszłość na wyciągnięcie ręki, rzeczywistość jest nieco bardziej przyziemna. Archer Aviation wciąż nie posiada certyfikacji od Federalnej Administracji Lotnictwa USA (FAA). A bez niej żaden pojazd – niezależnie od tego, jak zaawansowany technologicznie – nie wzleci z pasa startowego. Dyrektor generalny firmy, Adam Goldstein w rozmowie z BBC, wyraził jednak nadzieję, że niezbędne dokumenty zostaną zatwierdzone jeszcze w tym roku.
To optymistyczne założenie, zwłaszcza że cała branża eVTOL boryka się z problemami: od wciąż niedoskonałych baterii, przez wyzwania związane z bezpieczeństwem, po brak infrastruktury naziemnej. Na domiar złego, sama koncepcja "miasta bez samochodów" podczas igrzysk – ogłoszona przez władze LA – wydaje się równie ambitna, co utopijna, zwłaszcza że równocześnie zrezygnowano z rozbudowy systemu komunikacji miejskiej.
Powietrzne Ubery – luksus czy rewolucja?
Nie wiadomo jeszcze, ile kosztować będzie taka przyjemność, ale Goldstein podkreśla, że ceny mają być porównywalne z luksusowym Uberem. Dla przeciętnego kibica może to oznaczać: "nie dziękuję, jednak wybiorę metro". Dla tych bardziej zamożnych – szansę na szybki przelot i selfie z widokiem na Hollywood z lotu ptaka.
Ale czy chodzi tylko o wygodę? Goldstein mówi wprost: "Chcemy zostawić po sobie dziedzictwo". I tu dotykamy sedna. Bo igrzyska to dziś nie tylko sport. To też demonstracja siły innowacyjnej, technologicznej i cywilizacyjnej. Jeśli LA28 zdoła wprowadzić powietrzne taksówki do użytku, Stany Zjednoczone nie tylko zapiszą się w historii sportu, ale również – być może – otworzą nowy rozdział w historii miejskiej mobilności.
Wnioski?
Latające taksówki wciąż pozostają bardziej wizją niż rzeczywistością. Ale jeśli gdzieś mają wystartować – to właśnie w Los Angeles. Miasto, które od dekad walczy z legendarnymi korkami, zyskuje niepowtarzalną szansę, by przełamać barierę nie tylko dźwięku, ale i wyobraźni.
I nawet jeśli w 2028 roku nie każdy z nas wzleci nad LA w cichym eVTOL-u, sam fakt, że to realna możliwość – mówi nam jedno: przyszłość przyleciała wcześniej, niż się spodziewaliśmy.

Norbauer Seneca – klawiatura za 16 000 zł

Rusza Trump Mobile – złoty telefon i patriotyczny zasięg

Niewidzialny wróg nad Bałtykiem. Drony tracą kontrolę

Już jutro Sławosz Uznański-Wiśniewski poleci w kosmos. Będzie drugim Polakiem, który tego dokona

Największe polskie startupy technologiczne. To do nich będzie należał świat