Drony pomagają sprzątać Mount Everest
Przez lata na „dachu świata” zostawały tony śmieci: puste butle z tlenem, porwane namioty, folie po żywności. Teraz do gry weszły drony, które pomagają dostarczać sprzęt w wyższe partie gór, a następnie znoszą nagromadzone odpady. Brzmi jak science-fiction, lecz to już codzienność tegorocznego sezonu w Himalajach.

fot. DJI
Szybciej i bezpieczniej – dronowa rewolucja w Himalajach
Cała operacja jest wbrew pozorom bardzo prosta – dron transportowy startuje z bazy (ok. 5300 m n.p.m.), przelatuje nad lodospadem Khumbu do obozu pierwszego (ok. 6000 m), zostawia ładunek - liny, drabiny, butle z tlenem, a w drodze powrotnej bierze ze sobą worki ze śmieciami. Zamiast wielogodzinnego, ryzykownego transportu na ludzkich plecach mamy kilkuminutowy lot. Co istotne pierwsze próby takiego rozwiązania były testowane już w zeszłym roku i zakończyły się sukcesem. Dzięki temu w tym roku drony transportowe stały się codziennością.
Za wdrożeniem stoi nepalska spółka Airlift Technology, która używa dronów przemysłowych (m.in. DJI FlyCart 30) zaprojektowanych do pracy na dużej wysokości i w mrozie. Urządzenia wykonują wiele krótkich kursów z ładunkami rzędu kilkunastu–kilkudziesięciu kilogramów, a ich łączny przerób w trakcie sezonu już teraz liczony jest w tonach odpadów i sprzętu.
Najważniejszą zaletą takiego rozwiązania jest to, że dron omija najbardziej niebezpieczny odcinek szlaku — lodospad Khumbu, gdzie każdy transport zależy od tego, czy natura okaże się łaskawa. Oczywiście, pojawiają się głosy, że dzięki tej technologicznej rewolucji lokalni szerpowie stracą pracę – a często jest to jedyne źródło utrzymania dla wielu nepalskich rodzin. Jednak to rozwiązanie najzwyczajniej w świecie jest dużo bezpieczniejsze i szybsze, ponieważ tradycyjna droga z bazy do obozu pierwszego ze sprzętem trwała od 6 do 8 godzin. Dron potrafi załatwić ten transport w kilka minut.
Everest jako „najwyższe wysypisko świata”
Żeby zrozumieć, po co to wszystko, wystarczy spojrzeć na liczby. Organizacje zajmujące się ochroną przyrody w Himalajach alarmowały, że z sezonu na sezon na Evereście przybywa odpadów. Zostawiane tam były plastiki, metale, resztki jedzenia, a także inne nieczystości bytowe po wspinaczach. Tylko w jednym sezonie wiosennym zebrano dziesiątki ton śmieci, a i tak pozostawały na górze stosy śmieci ukrytych pod śniegiem.
W erze mocnej komercjalizacji Himalajów jest to rozwiązanie, które może dać sporą ulgę naturze. W końcu jest ona eksploatowana jak nigdy, a z roku na rok przybywa śmiałków, którzy chcą zdobyć najwyższą górę świata. Technologia najpewniej będzie postępować, ale dalej będzie się liczył tutaj czynnik ludzki. Zatem lokalni szerpowie będą musieli się przekwalifikować również do takich zadań. W końcu operator takiego drona również musi mieć znakomitą znajomość terenu.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

InPost w samochodzie. Paczkę otworzysz prosto z ekranu CarPlay

AI w polskim rapie - mamy pierwszego rapera wytworzonego przez sztuczną inteligencję

Google na poważnie rzuca wyzwanie Apple. Pixel 10 zaprezentowany

NASA zbuduje reaktor jądrowy na księżycu?

InPost zbuduje sieć stacji AED. Defibrylatory mają być umieszczane na paczkomatach