Droga od lokalnych gal do największej sceny

Historia Bujły to podręcznikowy przykład błyskawicznej kariery. Jeszcze w 2021 roku debiutował na niewielkich galach w Polsce, a dziś stoi u progu oktagonu UFC. Bilans? Sześć zwycięstw i żadnej porażki, wszystkie odniesione przed czasem.

Co więcej – Bujło wcale nie potrzebował pełnych trzech rund, by kończyć swoje pojedynki. Rywali nokautował lub poddawał już w pierwszej odsłonie. To robi wrażenie, zwłaszcza że mówimy o królewskiej kategorii wagowej, gdzie siła ciosu decyduje często w jednej akcji.

BJJ i mocne pięści – mieszanka, której boją się rywale

Pseudonim „Bujdzilla” nie wziął się znikąd. Polak słynie z brutalnej siły i efektownego stylu, ale jego największym atutem jest parter. Czarny pas brazylijskiego jiu-jitsu, zdobywca wielu trofeów w grapplingu, potrafi błyskawicznie znaleźć drogę do duszenia czy dźwigni. Z drugiej strony – cztery nokauty na koncie pokazują, że w stójce również ma czym postraszyć.

Polska fala w UFC

Bujło nie jest osamotniony. W ostatnich miesiącach do UFC dołączyli byli mistrzowie KSW – Robert Ruchała i Jakub Wikłacz. Poprzez Dana White’s Contender Series kontrakt wywalczył też Cezary Oleksiejczuk. W kolejce czeka Iwo Baraniewski, który już niebawem stoczy decydującą walkę o angaż.

To oznacza, że polska obecność w największej organizacji MMA na świecie systematycznie rośnie. Jeszcze kilka lat temu UFC dla wielu rodzimych zawodników wydawało się odległym marzeniem, dziś staje się realną ścieżką kariery.

instagram.com/marekbujlo_bjj

Kiedy debiut?

Na razie nie wiadomo, kiedy i z kim Bujło po raz pierwszy wejdzie do oktagonu UFC. Można jednak przypuszczać, że matchmakerzy organizacji będą chcieli sprawdzić Polaka w starciu z solidnym średniakiem – kimś, kto przetestuje jego odporność, kondycję i radzenie sobie z presją dużej sceny.