Zobacz Gwiezdne Wojny bez efektów specjalnych!

Wciąga jak pełnometrażowy obraz - zwróć uwagę na ilość detali. Gwiezdne Wojny obnażone - tak żebyś mógł porównać, co widzi kamera podczas kręcenia scen, a co widzisz Ty na premierze filmu, zajadając popcorn i zadając sobie pytanie, jak Iron Man tak naprawdę lata.
gwiezdne-wojny-fx.jpg

Niektórych filmów bez efektów specjalnych zrealizować się nie da. Star Trek, Gwiezdne Wojny, Władca Pierścieni – te tytuły albo wcale by nie powstały, albo ich wyprodukowanie trwałoby okrutnie długo, gdyby nie „dorysowanie” części scen, bohaterów czy przedmiotów. Z drugiej strony mamy obrazy, które mogą się obejść bez cyfrowych poprawek – choćby wszystkie polskie filmy, w których najbardziej złożonym efektem jest zsynchronizowany strzał bronią z pęknięciem woreczka ze sztuczną krwią.

Ale są też i filmy, jak „Szybcy i wściekli 7”, gdzie można by było posiłkować się dorabianiem obrazu w blue boksie (zwanym też z racji koloru greenscreenem), czyli w technologii polegającej na odegraniu sceny na jednolitym tle o charakterystycznym kolorze i dodaniu efektów specjalnych w komputerze po zakończeniu zdjęć, ale producenci postawili na realizm. W siódmej części tasiemca o rycerzach w stalowych rydwanach rozbito wiele aut, a niektóre zrzucono nawet z samolotu, by efekt końcowy był jak najbardziej prawdziwy.

gwiezdne-wojny-fx-2.jpg

Firma Industrial Light & Magic (ILM), założona przez George`a Lucasa jeszcze w 1975 roku postanowiła podzielić się obrazem przed i po obróbce cyfrowej i dołożeniu efektów specjalnych do najnowszej części “Gwiezdnych Wojen”. I jak zwykle współczuję aktorom na planie, których omija cały fun podczas tworzenia filmu. Bo gdy my widzimy latające statki, przerażające potwory i zapierające dech w piersiach plenery, oni przed oczami mają kukły na mopach, znaki X oznaczone na podłodze taśmą klejącą i zielone ściany, na których w postprodukcji zostanie dołożone właściwe otoczenie.

Chociaż aktorzy mają pewnie większy fun, gdy po wypłacie zajrzą na swoje konta.






Dodał(a): Paweł Jaśkowski Poniedziałek 12.09.2016