fot. Dowództwo Operacyjne RSZ/ zdjęcie poglądowe

Co dokładnie wydarzyło się w Osinach?

Zgłoszenie o „wybuchu i błysku” napłynęło po godz. 2 w nocy. Policjanci opisują miejsce nie jako klasyczny lej po bombie, lecz pas z wyłamanymi i nadpalonymi kolbami kukurydzy. Siła wybuchu była na tyle duża, że w kilku domach wybite zostały szyby, a także uszkodzony został budynek gospodarczy. Co istotne nikt nie ucierpiał, ale sprawa od samego początku wydawała się poważna - wszak mówimy o terenie przygranicznym. 

Co przekazało wojsko?

Dowództwo Operacyjne po analizie zapisów radarowych poinformowało, że nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi. Jednocześnie przekazano, że znalezisko „według wstępnych ocen może stanowić element starego silnika ze śmigłem”, jednak trafiło do dalszych badań w Centrum Operacji Powietrznych. Na miejscu pracują Żandarmeria Wojskowa oraz lotnicze i naziemne zespoły poszukiwawcze.

Czym był tajemniczy obiekt? 

Podczas konferencji prasowej minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że silnik oraz skrzydła pochodziły z drona -  "Najprawdopodobniej mówimy o dronie, który się rozbił. Nie nosi on na razie znamion, które by świadczyły o charakterze militarnym" -  powiedział szef MON. 

Jednocześnie wskazał, że na ten moment analizowane są trzy opcje, do których służby zaliczają rozbicie się rosyjskiego bezzałogowca, drona przemytniczego i akt sabotażu.

Przy czym według najnowszych, ale nieoficjalnych informacji, do których dotarła "Rzeczpospolita" miał to być rosyjski dron bojowy typu Shahed. Ten rodzaj dronów wykorzystywany jest przez wojska rosyjskie w trwającej wojnie w Ukrainie.