Tinder wprowadza preferencje wzrostu – czy niżsi mężczyźni mogą czuć się pokrzywdzeni?
Wyobraź sobie, że jesteś facetem, masz wszystko – uśmiech jak z Hollywood, sylwetkę jak Cristiano Ronaldo, a do tego jesteś przedsiębiorczy i dowcipny. Jednak masz 172 cm wzrostu i trafiasz pod koła rozpędzonego algorytmu Tindera. Ta nowa funkcja popularnej aplikacji randkowej pozwala użytkownikom wybierać preferowany wzrost potencjalnych partnerów. W moment rozgrzało to internet do czerwoności – w końcu to kobiety zwracają większą uwagę na wzrost. Czy mężczyźni mogą czuć się zatem dyskryminowani?

Czy wzrost może zablokować Twoje matche?
Na ten moment nowa funkcja została wprowadzona wyłącznie dla subskrybentów Tinder Gold i Premium, czyli tych, którzy już płacą za zwiększenie swoich szans w świecie cyfrowej miłości. Dzięki niej można wskazać preferowany wzrost partnera – np. od 180 do 200 cm. Czy to oznacza, że niżsi faceci z automatu lecą na randkową ławkę rezerwowych? Niekoniecznie – Tinder zapewnia, że to tylko preferencje, a nie filtr blokujący. Ale my dobrze wiemy, jak to działa. Kobiety lubią wyższych mężczyzn, więc najpewniej będą z tego korzystać.Wielu użytkowników uznało to za kolejną formę cichej dyskryminacji. Niektórzy mówią wprost, że to pójście w złą stronę, podając, że następny będzie zawód lub liczba nieruchomości. Inni dodają, że Tinder powoli zamienia się w katalog IKEA – tylko zamiast mebli, przeglądamy ludzi według rozmiaru i gabarytów, by pasowali idealnie do naszych sypialni.
A co z preferencjami mężczyzn? Mamy parę pomysłów…
Skoro panie mogą sobie ustawiać suwaki wzrostu, to może czas dać jakieś udogodnienie facetom? Przecież równouprawnienie powinno działać również w takich kwestiach. Nie oszukujmy się, że wzrost kobiet nie ma dla nas większego znaczenia – chociaż są oczywiście mężczyźni, którzy wolą drobne brunetki, a inni zaś długonogie blondynki. Oto kilka potencjalnych preferencji, które z pewnością ucieszyłyby męską część użytkowników:
- Rozmiar biustu – to zdecydowanie dla wielu panów byłby gamechanger. W końcu są tacy, którzy lubią małe piersi, a inni zaś szukają tych zdecydowanie większych.
- Waga – skoro jest preferencja wzrostu, to może być też wagi. Mamy mężczyzn, którzy wolą szczupłe kobiety, ale są też i tacy co preferują nieco bardziej ponętne kształty.
- Stosunek do piwa i chipsów – opcja: „nie narzeka, że w sobotę oglądam mecz z browarem”.
- Zainteresowania – „zna wyniki Premier League”, „nie każe wyłączać konsoli o północy”.
Brzmi zabawnie? A może właśnie byłoby to uczciwe? Skoro już budujemy cyfrowy market randkowy, to po co tracić czas – każdy filtrowałby swoje wyszukiwania i po 5 minutach miał topowe wybory.
Algorytmy i kompleksy – związek toksyczny?
Czy Tinder naprawdę powinien aż tak głęboko ingerować w nasze preferencje? Psycholodzy biją na alarm – takie funkcje mogą nas tylko utwierdzać w powierzchownych przekonaniach. Mężczyźni niższego wzrostu mogą poczuć się mniej wartościowi, a kobiety, które nie mieszczą się w „idealnym” zakresie 165–170 cm, mogą z kolei stracić pewność siebie. Problem polega na tym, że algorytmy działają jak lustro – pokazują nam to, co sami sobie wpisujemy. A że często jesteśmy dla siebie nawzajem bezlitośni, to efektem jest cyfrowy świat, w którym 1 cm różnicy może zadecydować o tym, czy idziesz na randkę, czy zostajesz w domu. Oczywiście jest też druga strona medalu – mężczyźni będą zawyżać swój wzrost, co prowadziłoby do wielu rozczarowań. Jednak będąc sprawiedliwy, gdyby pojawiły się inne funkcjonalności dotyczące preferencji – m.in. rozmiar biustu to pewnie też dochodziłoby do zakłamań. Ale tu uwaga – przewidując przyszłość zastosowanie takiego filtra wywołałoby pewnie burzę wśród kobiet, które najpewniej chciałyby wprowadzić jeszcze jedno kryterium centymetrowe. Musielibyśmy wtedy wywalić kawę na ławę i podać ile centymetrów mamy w spodniach.
Personalizacja zamiast chemii
Chcesz dziewczynę o konkretnym wzroście, wadze, kolorze oczu i rozmiarze biustu? Tinder zrobi, co może. Tylko pytanie – czy takie dopasowanie rzeczywiście działa, czy raczej odbiera całą magię poznawania się nawzajem? Ale spokojnie panowie, nawet jak nie macie 180 cm wzrostu, to jest dla Was szansa. W końcu można poznać dziewczynę także poza aplikacjami randkowymi – na imprezie, w sklepie, w windzie i pracy.
Na szczęście świat nie kończy się na tego typu aplikacjach – choć niewątpliwie wielu facetów z nich korzysta i to często z powodzeniem.

Im mniejsza miejscowość tym ciężej o partnerkę

Seks przed zawodami? To zależy, w której grasz lidze…

Francuzi stracili dostęp do najbardziej popularnej strony dla dorosłych. Czy czeka to też nas?

Miłość między granicami – co się dzieje, gdy kultura spotyka uczucie

Podział obowiązków domowych: jak nie zwariować i nie zamienić się w dozorcę