Fot. pixabay.com

Nie wiedział, czemu dostaje potężne rachunki

Kuriozalną sprawę opisał serwis bezprawnik.pl. Mężczyzna kupił mieszkanie o powierzchni około 50 m² z własnym ogrzewaniem gazowym. Gdy zaczęło się sezon grzewczy, miesięczne koszty ogrzewania były ogromne -wynosiły aż około 1 000 zł. 

Ta kwota to blisko dwukrotnie więcej, niż według jego obliczeń powinno wynosić przy rozsądnym użytkowaniu (około 500 zł). Sprawdził piec i licznik — wszystko wydawało się w porządku. Kiedy frustracja sięgnęła zenitu postanowił zamontować kamerę.

Zainstalował kamerę termowizyjną

Dzięki wsparciu technologii mężczyzna zauważył coś, co dawało wyjaśnienie na jego wysokie rachunki: przez rurkę od grzejnika jego lokalu — poprowadzoną przez zamurowaną ścianę — były "podłączone” do jego instalacji grzewczej sąsiednie mieszkanie. W efekcie: sąsiad grzał się na jego koszt.

Sąsiad mógł trafić do więzienia za kradzież energii

Okazało się, że poprzedni właściciel mieszkania podzielił je na dwa lokale, nie zmieniając instalacji grzewczej — co umożliwiło ten podstęp. Sprawa trafiła do zarządcy budynku i na policję. 

Choć za kradzież energii grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia, to dla sąsiada wszystko skończyło się jedynie grzywną. Jak tłumaczy portal bezprawnik.pl, wszystko dlatego, że sprawę wykryto stosunkowo szybko, a skala strat była — w rozumieniu prawa — niewielka.