Od dziś sejm obraduje zdalnie. Nie obyło się bez wpadek

Praca w domu daje nieźle w kość wszystkim, którzy z powodu koronawirusa musieli całkowicie zmienić swoją codzienną rutynę. Teraz do tej grupy dołączyli posłowie. Nie obyło się jednak bez wpadki.
iStock-105761604.jpg

W czwartek sejm przyjął zmiany w regulaminie obrad umożliwiające wybrańcom narodu zdalne głosowanie. Oczywiście wszystko w związku z epidemią koronawirusa. Głos w sprawie zabrało 368 posłów z czego za było 250 osób, przeciw 104, a 14 wstrzymało się od głosu. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia i nie wymaga podpisu prezydenta.

Nowa uchwała przewiduje możliwość przeprowadzenia obrad i głosowania za pomocą „środków komunikacji elektronicznej”. Zgodnie z jej założeniami takie rozwiązanie może być zastosowane w przypadku stanu wojennego, wyjątkowego, klęski żywiołowej oraz epidemii. Pierwsze głosowanie w elektronicznej formie odbędzie się w piątek 27 marca w sprawie pakietu rozwiań antykryzysowych.

CZYTAJ TAKŻE: POLACY CHCĄ NOWEGO TERMINU WYBORÓW. SONDAŻ

Posłowie swoją obecność będą potwierdzać przez zalogowanie się w specjalnym systemie, a ich wystąpienia będą ograniczone czasowo – od 3,5 do 15 minut. W jednej debacie poseł będzie mógł zabrać głos tylko raz. Natomiast zasady głosowania pozostają niezmienne. 

Oczywiście wprowadzenie zdalnej pracy w parlamencie, które z powodzeniem udało się większości polskich firm dwa tygodnie temu, nie obyło się bez wpadek. Dane do logowania się do systemu otrzymał prezydent Warszawy, który w obecnej kadencji nie jest posłem, a mimo to uzyskał login i hasło umożliwiające udział w piątkowych obradach.

Biorąc pod uwagę, że polscy posłowie niejednokrotnie udowadniali swoim zachowaniem, że funkcjonują w jakiejś równoległej rzeczywistości, to przeniesienie obrad do sieci może zafundować wyborcom prawdziwy Matrix. 







Dodał(a): Adam Barabasz / fot. iStock Piątek 27.03.2020