Kosmiczny James Bond 

Omega wręczyła ten zegarek Armstrongowi 25 listopada 1969 roku podczas uroczystej kolacji. Był to element specjalnej edycji znanej jako seria „Tribute to Astronauts”, stworzona na cześć astronautów NASA. Z tyłu każdej z zegarków w tej serii wygrawerowano imię astronauty, misje i okolicznościową sentencję. Zegarek Armstronga, numer 17, posiada grawerunek: „Astronauta Neil A. Armstrong, Gemini 8 - Apollo 11.”, a główny grawer brzmi: „Aby oznaczyć podbój przestrzeni przez człowieka, przez czas, w czasie, na czas.”

Stan i dokumentacja

Zegarek zachował bardzo dobry stan kosmetyczny, z rysami na obręczy i zadrapaniami na deklu. Nie był polerowany ani modyfikowany. Wiele zdjęć pokazuje Armstronga noszącego zegarek w czasie jego pracy jako profesor na Uniwersytecie w Cincinnati. Aukcja obejmuje także certyfikat „Extract from the Archives” od Omegi, który potwierdza, że jest to specjalna, numerowana edycja upamiętniająca lądowanie Apollo 11 na Księżycu.

Galaktyczny flex 

Nie oszukujmy się: nie każdego stać na taki kawałek historii. Jednak połowa pieniędzy z aukcji pójdzie na cele charytatywne, przez co może serce nie będzie aż tak rozpaczać nad wydaniem bagatela dwóch millionów dollarów (na tyle jest wyceniany).Tak więc kupując ten zegarek, nie tylko możesz mieć na ręce symbol wielkiej wyprawy, ale też pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje. I choć cena może być astronomiczna, to w końcu mamy do czynienia z zegarkiem, który towarzyszył pierwszemu człowiekowi na Księżycu, więc chyba nie ma co narzekać na kosmiczną kwotę.

Więc jeśli marzysz o posiadaniu czegoś, co nie tylko liczy czas, ale jest też pełne historii, to może być idealna okazja. A gdyby ktoś zapytał, co to za zegarek, możesz odpowiedzieć: „To ten, którym Neil Armstrong sprawdzał godzinę, zanim ruszył na Księżyc”. Jeśli nie zrobi to wrażenia, to już nie wiem, co może.