Madonna na meczu Legii. Czyli dlaczego kobiety też kochają oglądać piłkę?

Na trybunach Stamford Bridge – Madonna. Tak, ta Madonna. Królowa popu, matka kontrowersji, ikona stylu, symbol rewolucji seksualnej i kobiecej niezależności. A jednak, w czwartkowy wieczór, zamiast w studio nagraniowym czy na jachcie gdzieś w Cannes – ona przypatruje się wytatuowanym ultrasom Legii Warszawa. Bo co tam tak naprawdę robiła Madonna? Oglądała akcję Josué? Podziwiała defensywę Legii? A może po prostu kocha sport lub też uważa, że Stamford Bridge to fajne miejsce, żeby się trochę polansować? Myślę, że wszystkiego po trochu.
Kobiety na trybunach – liczby i wrażenia
Zacznijmy od prostego faktu: kobiet na trybunach jest zdecydowanie mniej niż mężczyzn. Choć ich liczba rośnie – zwłaszcza w kontekście meczów wielkich drużyn i wielkich imprez – wciąż pozostają one mniejszością. Nawet jeżeli mówimy o meczach kobiecej piłki nożnej. Ale już sama obecność na stadionie to coś, co zasługuje na uwagę. Rzadko zdarza się, by kobieta na trybunach była anonimowa. Często to one wyróżniają się w tłumie, bo albo widać, że nie do końca rozumieją wszystkie niuanse gry, albo – wręcz przeciwnie – wiedzą o piłce więcej niż niektórzy panowie.
Romantyzm na trybunie wschodniej
Istnieje oczywiście teoria (trochę złośliwa, trochę stereotypowa), że część kobiety przychodzi na stadion w poszukiwaniu mężczyzn – najlepiej takich z ładną fryzurą i dobrym kontraktem. Trochę tak, jak faceci idą na jogę z nadzieją, że spotkają elastyczną blondynkę z konta na Instagramie. Czyli: niby chodzi o duchowe przeżycie, ale jakby się trafiło coś ekstra – to czemu nie.
W końcu bycie WAG (Wife and Girlfriend) to dziś niemal styl życia. Samochody, willa, reality show i wspólne selfie w Dubaju. A przecież mecz to miejsce selekcji naturalnej: wszyscy w jednym miejscu, wybiegani, spoceni, gotowi do działania. Tak mówią oczywiście złośliwi, bo zapewne takie kobiety również znajdą się na stadionie, ale jest to jakiś promil.
Kobiety na trybunach – dla widowiska, dla pasji, dla związku
Jest jeszcze jeden, dosyć istotny aspekt: dla części kobiet mecze to sposób na zbliżenie się do swoich partnerów, mężów, chłopaków. Oczywiście, nie chodzi tylko o to, żeby w końcu zacząć rozumieć, o co chodzi w tym sporcie, ale o coś znacznie prostszego – o spędzenie czasu razem. I to jest po prostu super. Jeżeli masz właśnie taką kobietę, która chce poznawać twoje pasje, natychmiast biegnij ją przytulić. Zamiast siedzieć w różnych pokojach, każda z telefonem w ręku, można usiąść obok siebie, przy piwie, wśród dźwięków braw, i poczuć się częścią czegoś większego – zespołu, atmosfery, pasji. Piłka nożna potrafi być czymś, co łączy, co integruje, co daje poczucie przynależności. Może to głównie facet będzie mówił o "strzałach” i "stałych fragmentach gry”, ale może to kobieta przeżyje emocje, które on sam przegapi.
Fanki, które wiedzą o piłce więcej niż my
Oczywiście nie zapominajmy o kobietach, które są absolutnymi fanatykami piłki nożnej. Często te, które wiedzą, kiedy powinien zostać podyktowany rzut wolny, potrafią wskazać, który piłkarz ma najwięcej asyst, a które drużyny będą faworytami na Mistrzostwach Świata. Takie kobiety stanowią już zupełnie inną kategorię. Często zaczynają swoją piłkarską przygodę z młodszym bratem, tatą, czasem z grupą przyjaciół, ale z czasem stają się tymi, którzy znają grę lepiej niż niejeden facet. I tu, mówiąc szczerze, musimy spuścić z tonu – bo o ile mężczyźni mogą przez chwilę poczuć się dumni ze swojej wiedzy o piłce, to te kobiety zazwyczaj skutecznie burzą te stereotypy, potrafiąc wykładać zasady gry jak profesjonaliści.
Rozszyfrowanie kobiecej psychiki na trybunach
Więc właściwie… czemu my się dziwimy? Przecież kobiety to nie kosmici. Nie przychodzą z innej planety z pytaniem: “czy to ten sport, w którym się rzuca czy kopie?”. To takie same istoty jak my – tylko czasem z większą cierpliwością, większą wrażliwością i – umówmy się – często lepszym gustem. Jeśli my mamy prawo kochać sport za jego napięcie, tempo, dramaturgię i wielkie emocje, to dlaczego one miałyby nie czuć tego samego? Ba, może czują więcej. Może nie rzucą statystyki expected goals w rozmowie przy piwie, ale za to doskonale wyczują, kiedy drużyna gra sercem, a kiedy tylko męczy bułę.
Nie wiem, czy Madonna jest największą fanką futbolu na świecie. Może to był kaprys, może przypadek, może VIP-owskie zaproszenie. Ale po tym meczu jakoś lepiej rozumiem, dlaczego kobiety kochają sport – tak samo jak my faceci. Może trochę inaczej go przeżywają, może z innej perspektywy, ale na końcu tej historii i tak chodzi o to samo: o emocje, o ludzi, o magię chwili. A w tym, jak wiadomo, kobiety są absolutnymi mistrzyniami gry.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Kup sobie perfumy Donalda Trumpa w kształcie Donalda Trumpa. Zapłać za to 250 dolarów…

Jak wybrać idealny plecak? Przewodnik po rodzajach i zastosowaniach

Dlaczego Psy Pasikowskiego wciąż są legendarne? Bo to dobry film był…

Czy spanie nago jest zdrowe?

Właśnie ruszyła sprzedaż preorderu najnowszej płyty Quebonafide. Album „Północ/Południe” jest dostępny w dwóch wersjach!