Grypsowanie w polskich więzieniach. Skąd się to wzięło i czy nadal jest praktykowane?
Jeszcze kilkanaście lat temu grypsera kojarzyła się z mrocznym kodem zamkniętego świata. Dziś ten język dalej krąży między celami, ale nieco się rozmył. Zobaczmy, skąd się wzięła ta słowna subkultura, jak przetrwała do naszych czasów i dlaczego film Symetria pokazał ją jak żaden inny obraz.

fot. Symetria/ mat. producenta
Korzenie grypsery – czyli skąd wzięła się ta cała „bajera”?
Grypsowanie to nie tylko sposób mówienia, ale cała podkultura, która narodziła się w XIX wieku, najprawdopodobniej w warszawskiej „Gęsiówce” podczas zaboru rosyjskiego. Więźniowie, którzy byli odcięci od świata, stworzyli własny język, system wartości i nieformalne zasady. Wszystko po to, by się odróżnić, zorganizować i przetrwać w środowisku, gdzie zaufanie było rzadkością, a pozycję trzeba było sobie wypracować bezwzględną pewnością siebie.
Słowa w grypserze to nie przypadek – to szyfr, w którym każde wyrażenie niesie za sobą hierarchię, status i doświadczenie. Z czasem ten język opuścił mury zakładów i przeniknął na ulice, do popkultury, a nawet codziennego języka. Choć samym grypsującym nie za bardzo się to podoba.
Klasyka grypsery – kojo, szkiełko, klawisz
Nie trzeba siedzieć, by znać te zwroty – często przewijają się w filmach, książkach czy rapie. Ale nie każdy wie, co naprawdę oznaczają. Oto kilka klasycznych przykładów z grypsery:
- klawisz – strażnik więzienny;
- kojo – łóżko w celi, miejsce do spania;
- kipisz – przeszukanie celi, rewizja osobista;
- szkiełko – telewizor;
- git-ludzie – osoby należące do grona grypsujących, „trzymających fason”;
- kierat – obowiązkowa praca w więzieniu, harówa;
- klapa – przycisk przy drzwiach celi, sugerujący konieczność ich otwarcia;
- paka – samo więzienie;
- wesele – 25 lat pozbawienia wolności;
- garować – odsiadywać karę więzienia;
- papier – wyrok lub dokument sądowy.
Ten język nie tylko porządkuje rzeczywistość za kratami, ale też pozwala odróżnić grypsującym „swoich” od reszty. Grypsowanie to więc nie tylko specyficzna gadka – a po prostu tożsamość. Co istotne grypserka nie jest dla każdego – by stać się członkiem tego świata i „git-człowiekiem” – trzeba się wykazać i zostać poleconym. Natomiast, jest też szansa wejścia do tej grupy bez wcześniejszych układów - wtedy osoba osadzona musi zostać „podniesiona” przez grypsującego. W tym układzie ktoś uznawany przez grupę grypsujących niejako daje gwarancje za więźnia będącego w grupie tzw. „frajerów” – czyli zwykłych osadzonych. I owszem, to wszystko brzmi skomplikowane, bo najpewniej takie właśnie jest.
„Symetria” – film, który przybliżył subkulturę więzienną
Reżyser Konrad Niewolski w swoim filmie „Symetria” (2003) uchwycił więzienną rzeczywistość z niebywałym realizmem. Pokazał, jak młody chłopak – skazany za coś, czego nie zrobił – wsiąka w więzienną codzienność. I nie chodzi tylko o przemoc jakiej tam doświadczył, ale przede wszystkim o bezlitosne zasady z jakimi musiał się zmierzyć.
W filmie widzimy, jak bohater powoli łapie slang, uczy się, kto jest „gitem”, a kto „frajerem”. Poznajemy też mechanizmy grypserskiej lojalności, presji i brutalnego kodeksu „honorowego”. Symetria nie romantyzuje więzienia – wręcz przeciwnie, ponieważ obnaża jego najciemniejsze strony.
Jednak jest to również jeden z nielicznych polskich filmów, które z taką dokładnością pokazują grypserski slang – jego brzmienie i znaczenie.
Czy „grypserka” nadal funkcjonuje?
Nie ma wątpliwości – grypsera nadal funkcjonuje w polskich zakładach karnych. Ale nie wygląda już tak, jak jeszcze 20 lat temu, kiedy „git-ludzie” trzymali więzienne oddziały za mordę, a „świeżak” musiał się w moment dostosować.
Dziś, jak pokazują raporty Służby Więziennej i badania penitencjarne subkultura więzienna dalej działa, ale jest silnie zróżnicowana – w jednym więzieniu dominuje, w innym jest znikoma. W obecnych czas status materialny i dostęp do kontrabandy (np. telefonów, narkotyków) stają się ważniejsze niż przynależność do grypsujących.
Do tego sam system klasyfikacji więźniów i procedury ochronne coraz częściej rozbijają grupy grypsujących i sprawiają, że „git-ludzie” nie mają już takiego wpływu na to, co się dzieje na poszczególnych celach.
Ponadto coraz więcej osadzonych odcina się od grypsery. Nie chcą w niej tkwić, bo wiąże się z pewnego rodzaju obowiązkami, lojalnością, a czasem też z przemocą. Jednak nawet jeśli sama subkultura słabnie, to niewątpliwie należąca do niej gwara jest uznawana w zakładach karnych w całym kraju.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!
Najmniejsza "kawalerka” w Warszawie doprowadziła internet do furii. Klitka za 280 tysięcy złotych?!
Najnowszy trailer finałowego sezonu Stranger Things wjechal na Netflix
Zakończono obserwację psychiatryczną Mieszka R. - co wiadomo?
Ulice Rio zamieniły się w pole bitwy. Zginęły co najmniej 64 osoby
Urząd skarbowy wziął się za Polki zarabiające na „niebieskiej platformie”

