Chcesz lecieć do Stanów na studia lub wymianę? Odblokuj swojego Instagrama!
Tak, to nie żart. Amerykańska ambasada ogłosiła właśnie, że jeśli marzysz o studiach w USA albo chcesz polecieć na wymianę kulturalną, to najpierw musisz pokazać swojego Instagrama. Prywatność? Zapomnij. Muszą wiedzieć, co wrzucasz na swojego walla!

Welcome to the United States...
Wyobraź sobie: siedzisz w ambasadzie, wypełniasz grzecznie formularz DS-160, wpisujesz swoje dane, miejsce urodzenia, aż tu nagle pada „Proszę podać swoje nicki z Instagrama, TikToka, Facebooka, X-a, Snapchata i wszystkich social mediów, jakie były używane przez ostatnie pięć lat”. Właśnie tak wygląda rzeczywistość przyszłych studentów w USA.
A od teraz – jak wynika z komunikatu amerykańskiej ambasady – profile mają być publiczne. Dlaczego? Urzędnik musi sprawdzić, czy naprawdę jesteś pasjonatem kultury amerykańskiej… a nie zwykłym memiarzem, który wyśmiewa Donalda Trumpa.
Co mają social media do wizy F, M albo J?
W skrócie: wszystko. Jeśli chcesz studiować w USA (wiza F), uczyć się w trybie nieakademickim (wiza M), albo bierzesz udział w programie wymiany (wiza J), musisz pokazać co wrzucasz do sieci. I to nie tylko urywki. Całość.
Od 2019 roku obowiązuje przepis, zgodnie z którym każdy aplikujący o wizę do USA musi wpisać swoje nazwy użytkownika z mediów społecznościowych z ostatnich 5 lat. Teraz idą o krok dalej – konto ma być publiczne, bo tak szybciej da się sprawdzić, czy śmieszkujesz z tego, czego nie powinieneś albo nie wrzucasz potencjalnie niebezpiecznych treści. Nie pomoże tutaj żadne tłumaczenie – chcesz studiować w USA, musisz pokazać się także i z tej strony.
Dla bezpieczeństwa czy dla beki?
Oficjalnie chodzi o "skuteczniejsze procedury weryfikacyjne". Nieoficjalnie? Skuteczny sposób na wyciągnięcie z ludzi, co robią w sieci, zanim jeszcze przekroczą ocean. I jasne – można mówić, że da się za sprawą tych procedur trafić na kilku „odklejeńców”, którzy zostaną w domu. Jednak czy nie wystarczą same nazwy profili? Skoro ktoś ma prywatnego Instagrama, to najpewniej nie zależy mu na szerzeniu niewłaściwych treści, tylko po prostu dba o swoją prywatność.
Dlatego, jeśli chcesz dostać wizę, to przemyśl raz jeszcze, czy Twoje relacje z imprez i zdjęcia z flaszką w ręcę nie będą tym, co przekreśli Ci „American Dream”. Dla podbicia swoich szans zamień je na jakieś foty z książką i herbatą – choć po dodaniu takiej foty najpewniej pojawiłyby się komentarze znajomych, którzy byliby zdziwieni taką konfiguracją.
Na razie zmiany w przepisach dotyczą wyłącznie celów edukacyjnych, ale kto wie – czy za niedługo także w celach turystycznych nie będziemy musieli pokazać swoich social mediów lub galerii zdjęć. Dlatego lepiej pousuwajcie gorszące treści przed wizytą w ambasadzie.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Kobieta z Kościerzyny ruszyła w pościg za złodziejem. Pokazała więcej jaj niż niejeden facet!

Generał Szymczyk, który zasłynął w internecie po wybuchu granatnika ma nowe zajęcie

Pan Irek z Chorzowa i siła internetu. Jak stał się najbardziej popularnym taksówkarzem w Polsce?

Gruzińskie mafie w Polsce – czy czekają nas sceny rodem z lat 90.?

Miszel dla CKM - Wolałbym być piłkarzem niż raperem