Czy mili faceci naprawdę mają gorsze powodzenie u kobiet?
Podobno kobiety tracą głowę dla drani, a mili faceci zostają w najlepszym razie dobrym kumplem do kawy. Tylko czy na pewno ma to zastosowanie w rzeczywistości? Przyjrzyjmy się temu i sprawdźmy – czy faktycznie mili faceci mają gorsze powodzenie u kobiet.

Miły facet kontra łobuz
Przez lata badano ten temat i wyniki nie są tak czarno-białe, jakby mogło się wydawać. W badaniach Uniwersytetu w Worcester kobiety wybierały „bad boyów” głównie wtedy, gdy chodziło im o krótką, niezobowiązującą przygodę. Trochę adrenaliny, seksu, brak nudy i koniec znajomości. Kiedy jednak myślały one o stałym związku, faceci ułożeni, mili i pewni siebie wygrywali z buntownikami bez planu na życie.
Wszystko dlatego, że altruizm i opiekuńczość to cechy, które przyciągają w relacjach długoterminowych, nawet jeśli kobiety faktycznie czasem lubią stracić głowę dla kogoś na pozór mniej odpowiedzialnego. Lecz to zazwyczaj opcja na krótki romans, choć są oczywiście kobiety, które potrafią zakochać się na zabój w „łobuzie”. Często ma to miejsce w ramach tzw. „pierwszej dużej miłości”.
Czy faza na łobuzów im mija?
Trudno zaprzeczyć, że w młodości wiele kobiet ciągnie do typów, którzy są w stanie im zapewnić „emocjonalny rollercoaster”. To czas, kiedy nie myśli się o kredycie, stabilności czy wspólnych świętach u teściów – liczy się dla nich wtedy przygoda, emocje, nieprzewidywalność. Ale im są starsze, tym częściej ten czar pryska. Z badań i relacji wielu kobiet wynika, że w wieku około trzydziestki w cenie jest już ktoś, kto nie tylko potrafi się śmiać, ale też daje poczucie bezpieczeństwa i wsparcia. Nie znaczy to, że nagle wszyscy łobuzi tracą zainteresowanie pań – jednak przestają często być kandydatami na „tego jedynego”.
Można zatem przyjąć, że każda kobieta musi chociaż raz zakochać się w „łobuzie” – jest to wtedy miłość lub zauroczenie pozbawione racjonalnego spojrzenia na faceta. Zatem niekoniecznie musi to przechodzić jako nastolatka, ale może szukać takiej relacji już jako ułożona kobieta.
Dlaczego bycie „zbyt miłym” czasem działa na niekorzyść?
Panowie, tu jest sedno sprawy. Problemem nie jest sama życzliwość, ale sposób, w jaki wielu facetów próbuje nią kupować uczucia. Jeśli więc robisz wszystko, byle tylko nie usłyszeć „nie”, to nie wygląda jak prawdziwa dobroć, tylko jak desperacja. Psycholodzy nazywają to „syndromem miłego faceta” – to wtedy, gdy Twoja uprzejmość jest tak nachalna, że traci smak. W zdrowym związku nie chodzi o to, żeby być świętym męczennikiem. Miły facet z własnym zdaniem, planami i odrobiną luzu jest o wiele bardziej atrakcyjny niż taki, który próbuje zasłużyć na uczucie za wszelką cenę.
Zatem jeśli będziesz chodził wobec kobiety, która Ci się podoba jak piesek i robił wszystko, żeby tylko się jej przypodobać – to niestety, ale nic tym nie ugrasz. Nie będzie ani miłości, ani seksu, ani związku. Wpadniesz do strefy z napisem FRIENDZONE i już się z niej nie wydostaniesz. Co więcej, jak źle trafisz, to ona będzie to wykorzystywać i będzie właśnie dla niej takim „pieskiem”, który na każde zawołanie zrobi, co będzie chciała.
Oczywiście, nie popadajmy też ze skrajności w skrajność – nie musisz być dla każdej kobiety szorstki, chamski i na każdym kroku pokazywać jaki to nie jesteś twardy. Klepanie w tyłek bez pytania, olewanie jej również nie jest dobrym pomysłem. Ale też możesz delikatnie zgrywać „niedostępnego” – by ona nie zobaczyła, że jesteś wpatrzony w nią jak w gwiazdę filmową, bo wtedy zostaniesz tylko jej fanem.
Twój komentarz został przesłany do moderacji i nie jest jeszcze widoczny.
Sprawdzamy, czy spełnia zasady naszego regulaminu. Dziękujemy za zrozumienie!

Seks przy włączonym czy zgaszonym świetle?

Zapadła decyzja w sprawie "bykowego". Płacić mieli bezdzietni, a także ci z jednym dzieckiem

Czy oglądanie filmów porno w związku jest okej?

Kto tu kogo sprawdza? Z aplikacji dla kobiet wyciekły dane mężczyzn z którymi randkowały

Całuj jak mistrz. Protipy dla facetów, którzy chcą być zapamiętani