Brzmi jak science fiction? Jeszcze niedawno tak było. Dziś Amerykanie z firmy Inversion twierdzą, że to tylko kwestia czasu, zanim paczki będą zrzucane z orbity niczym Uber Eats z nieba. Ich najnowszy projekt Arc to niewielki statek kosmiczny, który może całkowicie zmienić sposób, w jaki myślimy o logistyce i transporcie na świecie.

Arc został zaprojektowany z myślą o amerykańskiej armii, ale jego technologia ma potencjał wykraczający daleko poza wojsko. Każdy egzemplarz może pozostawać na orbicie przez pięć lat, czekając na sygnał do działania. Gdy pojawia się potrzeba, statek autonomicznie rozpoczyna deorbitację, a po wejściu w atmosferę ląduje na spadochronach w wyznaczonym miejscu - bez pasów startowych, bez załogi, bez opóźnień.

- Nasza misja to pre-pozycjonowanie Arców na orbicie i możliwość ich aktywacji w dowolnym momencie, tak aby w mniej niż godzinę dostarczyły niezbędny ładunek - mówi Justin Fiaschetti, współzałożyciel i prezes Inversion.

Kosmiczny startup

Fiaschetti i jego wspólnik Austin Briggs zaczynali jak typowi młodzi marzyciele z Bostonu. Różnica polega na tym, że zamiast pisać prace zaliczeniowe, woleli budować mini statki kosmiczne. Doświadczenie zdobywali w takich gigantach jak SpaceX czy Relativity Space, a w 2021 roku rzucili studia, by założyć własną firmę.

Pierwszy sukces przyszedł w 2025 roku, kiedy ich demonstrator Ray poleciał na orbitę w ramach misji SpaceX Transporter-12. Choć nie lądował, udowodnił, że technologia Inversion działa. Ray manewrował na orbicie jak zawodowiec, a kontakt z centrum kontroli utrzymywał bezbłędnie.

Arc - mały statek, wielkie ambicje

Nowy model, Arc, to już zupełnie inna liga. Pojazd mierzy 2,5 metra wysokości i potrafi manewrować niczym kosmiczny boomerang. Konstrukcja typu lifting body pozwala mu kontrolować tor lotu w atmosferze z precyzją drona. A dzięki nietoksycznemu napędowi, żołnierze mogą podejść do niego od razu po lądowaniu - bez ryzyka zatrucia czy eksplozji.

Na pokładzie Arc może zabrać 225 kilogramów ładunku - od leków i sprzętu medycznego, po drony, amunicję czy komponenty technologiczne. Wystarczy jedno polecenie, by paczka z orbity wylądowała na pustyni, w dżungli albo na środku oceanu.

Oczywiście, brzmi to jak plan na nową erę logistyki, ale branża kosmiczna ma swoje powiedzenie: „Space is hard”. Inversion to wciąż mały zespół ( około 60 osób), który musi zmierzyć się z gigantycznymi wyzwaniami technologicznymi i finansowymi. Ale jeśli im się uda, świat dostaw może zmienić się nie do poznania.

Wyobraź sobie: kryzys humanitarny w Afryce, a godzina później z nieba spada pojemnik z lekarstwami. Katastrofa naturalna w Azji, a pomoc dociera szybciej niż konwój wojskowy. Albo bardziej przyziemnie - Twój nowy smartfon spada z orbity prosto na trawnik przed domem (choć może kurier z logiem Arc nie będzie jeszcze dzwonił: „Paczka już czeka pod drzwiami”).

Pierwszy lot Arc ma odbyć się do końca 2026 roku, a jeśli zakończy się sukcesem, świat może wejść w zupełnie nową erę - epokę kosmicznej dostawy na żądanie.