Nauczyciel w wersji cyfrowej
Jak donosi „The Washington Post”, projekt rozporządzenia wykonawczego przygotowany przez administrację Trumpa zakłada wdrożenie sztucznej inteligencji w edukacji na poziomie K-12 (czyli odpowiednik naszej podstawówki i liceum). AI miałoby wspierać codzienną naukę, pomagać uczniom z trudnościami, a nawet monitorować ich postępy. Czyli teoretycznie same zalety - ale wiadomo, że za takimi innowacjami idą również niemałe problemy.Trump chce, by USA było liderem w edukacyjnym wyścigu technologicznym. Ale co na to nauczyciele, rodzice i co najważniejsze – uczniowie? O ile AI może znać wzory z fizyki, to nie podejdzie w indywidualny sposób do ucznia i jego problemów.

AI w polskiej szkole?
Wyobraźmy sobie teraz, że podobne rozporządzenie wjeżdża w Polsce. W klasach zamiast nauczycieli – tablety, chatboty i głos z syntezatora. Sprawdzenie obecności? Automatyczne. Kartkówki? Generowane w 0,3 sekundy. Tylko czy sztuczna inteligencja nauczy dzieci i młodzież mówić „dzień dobry” i nie jeść chipsów z plecaka na lekcji? Ponadto zagrożeniem może być również to, że uczniowie na tyle przyzwyczają się do AI, że nie będą potrafili sobie bez niego poradzić. Wszak sztuczna inteligencja jest już nawet w okularach - swoją drogą lepiej nie bierz ich ze sobą na maturę lub egzamin, bo wylecisz z hukiem.

A co z  godziną wychowawczą? Czy bot powie uczniowi, że jego zachowanie jest nieodpowiednie, a następnie zadzwoni do rodzica? Raczej nie. Nie ma co udawać – AI może być pomocna. Personalizacja nauki, lepsze narzędzia dla uczniów ze specjalnymi potrzebami, szybkie sprawdzanie prac, dostęp do wiedzy 24/7 – to brzmi dobrze. Zwłaszcza tam, gdzie brakuje nauczycieli albo w mniejszych miejscowościach, gdzie szkoła ledwo zipie. Jednak na ten moment wielu nauczycieli ma problem z włączeniem rzutnika albo z tym, żeby on w ogóle był na wyposażeniu.Polski system edukacyjny ledwo przeszedł elektronizację, dlatego ewentualne przejście na wspomaganie sztuczną inteligencję to na pewno nie kwestia najbliższych lat.

Przyszłość? Miks nauczyciela z botem
Najrozsądniejszy scenariusz? Współpraca. Nauczyciel z krwi i kości + AI jako pomocnik. Coś jak partner w patrolu – jeden rozmawia, drugi sprawdza dane. Wtedy technologia faktycznie może odciążyć nauczycieli, a uczniom dać realne wsparcie. Ale żeby to zadziałało, ktoś musi to dobrze zaprojektować, wdrożyć i przede wszystkim – zrozumieć, że edukacja to nie tylko testy i wyniki.

Trump szykuje rewolucję, Ameryka zbroi się technologicznie, a my? My możemy się pośmiać, ale warto mieć rękę na pulsie. Gdyż jak pokazuje historia – to, co dziś wygląda nierealnie i ma zadziać się na Florydzie, jutro może zapukać do polskiej szkoły w Pcimiu Dolnym. I lepiej być na to gotowym – z otwartą głową, dystansem i zdrowym rozsądkiem.

Źródło: washingtonpost.com