Powstanie muzeum disco polo. Będzie kosztowało 11 mln złotych

Jeśli istnieje instytucja, której realna obecność w Polsce byłaby równe nieznacząca jak życie wewnętrzne frytkownicy, to jest to z pewnością Muzeum Disco Polo. Wszystko jednak wskazuje na to, że taki ośrodek wkrótce pojawi się na kulturalnej mapie kraju.
discopolo.jpg

Centrum muzyki disco polo miałoby się pojawić w Michałowie, tuż obok zespołu szkół, w którym powstaje pierwsza w Polsce klasa kształcąca następców Zenka Martyniuka. Zajęcia w placówce będą obywać się we współpracy ze specjalistami z wytwórni Green Star na co dzień opiekującej się muzykami znanymi m.in. z grupy Akcent, Bayer Full, Boys czy Milano. Wiadomo też, że klucz do pokoju nauczycielskiego dostanie Marcin Miller. Tajemnicą pozostaje, czy lider zespołu Boys będzie wykładał teorię szaleństwa na przykładzie swojego przeboju sprzed lat.

CZYTAJ TAKŻE: ZENEK MARTYNIUK - WYWIAD Z KRÓLEM PRAWDZIWEJ POLSKI

Projekt zakłada stworzenie budynku o charakterze rekreacyjnym, edukacyjnym i ekspozycyjnym. Zdaniem burmistrza Michałowa Marka Nazarki taki obiekt znacząco podniesie turystyczną wartość Podlasia. Według włodarza powołanie muzeum disco polo jest naturalnym przedłużeniem projektu edukacyjnego realizowanego na terenie gminy. Szacowany koszt inwestycji to 11 mln złotych, z czego 9 350 000 będzie pochodziło z unijnej dotacji, resztę zapłaci samorząd

Nazarko podkreśla, że ma świadomość tego, że disco polo jest obecne na polskiej scenie prawie 30 lat i nie można ignorować jego istnienia. Eksponaty i instalacje mają zostać zgromadzone przy współpracy ze wspomnianą już wytwórnią Green Star. Być może portret Shazzy powieszony w muzealnej galerii stanie się kartą przetargową dla ministra Glińskiego, który swego czasu szantażował władze paryskiego Luwru. Tytułem przypomnienia należy wyjaśnić, że polski minister kultury napisał list do dyrekcji najsłynniejszego muzeum na świecie, że wypożyczy Francuzom „Damę z gronostajem” pod warunkiem, że dostanie w zamian „Monę Lisę”. Na szczęście teraz będziemy mieli swoje muzeum, do szpiku polskie, choć na miarę Luwru.

Renesans disco polo, tak powszechnie krytykowany, nie jest zjawiskiem, które powinno jakoś szczególnie szokować. Obserwując trendy można łatwo dostrzec następującą zależność: potrzeba 30 lat, aby konkretne zjawiska wróciły do mody. W znaczącym stopniu to kwestia nostalgii i sympatia do rzeczy, które wspominamy z dzieciństwa. 
Trudno przecież nie myśleć z rozczuleniem o kampanii prezydenckiej z 1995 roku, kiedy zespół Top One w piosence składającej się głównie z refrenu przekonywał, że Olek to wymarzony prezydent. To było na długo przed tym, kiedy Jolanta Kwaśniewska z socjalistki stała się arystokratką i nauczyła Polaków jak prawidłowo jest ptysia. Nie 
powinien też dziwić fakt, że każdorazowe dotarcie do mas wymaga mówienia ich językiem. Jakkolwiek prosty by on nie był. 


Dodał(a): Adam Barabasz / fot. materiały prasowe Środa 10.06.2020