Pendrive anty 5G. Bardzo droga ściema

Nie tylko polskie blogerki potrafią zamieniać bezwartościowe produkty w żyłę złota. Kreatywni przedsiębiorcy wprowadzili na rynek pendrive’y, których zdaniem była ochrona przed 5G.
iStock-1151590823.jpg

Technologia 5G budzi w ludziach tak skrajne emocje jak niegdyś teoria Kopernika, elektryczność czy przyznanie kobietom praw wyborczych. Informacyjny chaos związany z wprowadzeniem nowego rozwiązania jest doskonałym podłożem dla wszelakich biznesów bazujących na strachu. I choć jeśli ludzie są gotowi kupować krem ochronny przeciwko 5G i mają do tego pełne prawo, to warto pamiętać o tym, żeby nie dać się ponieść panice. To zawsze zły doradca.

CZYTAJ TAKŻE: PADŁ PIERWSZY MASZT 5G W POLSCE. FOLIOGŁOWI PODPALILI NADAJNIK

Jak donosi telewizja BBC, najnowszym hitem na  brytyjskim rynku akcesoriów mających uchronić świat przed apokalipsą, która niewątpliwie ściągnie na nas sieć 5G, są pendrive’y mające na celu neutralizowanie rzekomego szkodliwego działania tajemniczej technologii. Oczywiście, że nie ma w życiu niż droższego niż zdrowie (o czym słowami poety przypomniał nam kiedyś premier Mateusz Morawiecki), dlatego też rewolucyjne urządzenie kosztuje odpowiednio dużo.

Za jednego pendrive’a o pojemności 128MB trzeba zapłacić 339,60 funtów brytyjskich, czyli ok 1670 złotych. Oczywiście przygotowano też ofertę promocyjną , dzięki której można nabyć aż trzy magiczne nośniki w cenie 958 funtów, czyli za jedyne 4700 zł złotych. 

Dzienikarze postanowili więc sprawdzić działanie pedrive’ów opartych rzekomo na technologii kwantowej i udali się do specjalistów z firmy Pen Test Partners, którzy rozłożyli nośniki na części pierwsze. Nie stwierdzili jednak obecności niczego, co odróżniałoby pendrive’y od zwykłej pamięci USB masowo produkowanej w Chinach. No może poza nazwą 5GBioShield i naklejką 5G na opakowaniu. I oczywiście ceną.



Dodał(a): Adam Barabasz / fot. iStock Piątek 29.05.2020