Ursynowska plantacja. 516 krzewów i 19 kilogramów suszu
Daną sytuację można na siłę podciągnąć pod warszawską wersję 'Trzech muszkieterów'. Co prawda zgadza się tylko tytułowa liczba, ale ważne jest to, by znaleźć wspólny punkt. Panom z Ursynowa ciężko prawić komplementy odnośnie przebiegłości i sprytu, bo swoją ogromną plantację umieścili w zwykłym domu...
516 krzewów konopi indyjskich w różnych fazach wzrostu, około 19 kilogramów suszu i 800 gramów sprasowanego w tabliczki haszyszu. Myślicie zapewne, że tak bogate zasoby musiały być dokładnie ukryte? Otóż nie, znajdowały się w jednym z domów przy ul. Bażanciej na warszawskim Ursynowie. Policjanci zebrali konieczne informacje o właścicielach upraw i postanowili ich 'odwiedzić', gdy akurat doglądali swoich skarbów.
"Dwóch z mężczyzn wsiadło do mazdy, a trzeci z podejrzanych, zamknął drzwi od domu na klucz i zajął miejsce za kierownicą bmw. Pasażer mazdy otworzył bramę wjazdową i zamierzał wyjechać, ale drogę zajechali mu kryminalni. Dynamicznie podjęte działania policyjne doprowadziły do obezwładnienia 48-letniego mężczyzny, jego 44-letniego wspólnika oraz najmłodszego, 26-letniego współzałożyciela plantacji" -poinformował podkom. Robert Koniuszy.
W środku funkcjonariusze znaleźli namioty, system nawadniania, wiatraki, wentylację, rusztowania ogrodnicze i sznurki, na których suszono rośliny, a także agregat prądotwórczy. Dodatkowo policjanci znaleźli u każdego susz – zarówno w ich kieszeniach, jak i mieszkaniach, które potem zostały przeszukane.
Mężczyźni usłyszeli już zarzuty dotyczące prowadzenia uprawy i wytwarzania znacznych środków odurzających. Obecnie zostali objęci aresztem tymczasowym, a finalnie grozi im nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Pisaliśmy już o plantacjach w bunkrach, piwnicach i poddaszach. Być może panowie wyszli z założenia, że skoro w lepiej ukrytych miejscach policjanci znajdują marihuanę, to nie ma co się starać.
