'Łowcy pedofilów' napadli na niewinną osobę i wyrzucili z pociągu

Choć z początku akcja związana z pomaganiem policji i łapaniem pedofilów wydawała się szlachetnym działaniem, teraz budzi coraz więcej wątpliwości. Wszystko przez sposób, w jaki 'łowcy' działają i skutki, które nie zawsze są idealne. Mowa o atakowaniu nie tych osób, co trzeba. Taka sytuacja miała miejsce w pociągu, dokładniej na trasie pomiędzy Toruniem, a Bydgoszczą.
Zrzut ekranu 2021-10-27 o 13.15.17.png

Zaznaczmy, że w żadnym wypadku nie próbujemy bronić pedofilów. Jesteśmy zdania, że takie osoby powinny oglądać świat zza krat, w pełnej izolacji od życia codziennego. Problem pojawia się wtedy, gdy samozwańczy "łowcy pedofilów" zaczynają działać zbyt maniakalnie, co może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Wśród internautów zrobiło się głośno o sprawie napadniętego mężczyzny, który został wyrzucony z pociągu.



"Zostałem napadnięty przez grupę zamaskowanych i agresywnych facetów, którzy zmusili mnie do opuszczenia pociągu. Wyglądali jak antyterroryści i kilku z nich na plecach miało napis policyjną czcionką "Łowcy pedofili" (sic!). Jeden z bandziorów komunikował się z kierownikiem składu, który na jego sygnał dał znak do odjazdu. Kiedy pociąg odjechał, a my zostaliśmy na peronie w środku lasu, napastnicy uznali, że nie jestem tym, kogo szukali (WTF?), i odjechali" - napisał Dominik Wódz.

Do mężczyzny dotarli dziennikarze Gazety Wyborczej. :Nie chciałem się z nimi szarpać, więc wysiadłem. Na peronie czekało jeszcze pięciu zamaskowanych mężczyzn. Jeden na pewno miał napis "Łowcy pedofilów", czcionką przypominający napisy policyjne. Część nosiła panterki, na pewno mieli też coś, co przypominało kamizelki kuloodporne. U jednego widziałem kajdanki. Kierownikowi pociągu powiedzieli, że może odjechać. Zostałem z nimi sam. I okazało się, że z kimś mnie pomylili!" – mówił na łamach GW.

W Polsce działa co najmniej kilkanaście grup zajmujących się tropieniem pedofilów. Wśród nich jest m.in. Wataha, CGUP, Strażnicy Dziecięcych snów i ECPU – Polska. Lider tej ostatniej został poproszony o komentarz w danej sprawie. "To nie są nasze metody działania. Nie ścigamy nikogo po pociągach i nie mylimy się w rysopisach. Jeśli relacja jest prawdziwa, to doszło do zdarzenia skandalicznego i dobrze byłoby, żeby policja wyjaśniła tę sprawę. Nie rozumiem też postawy kierownika pociągu. Przecież osoby postronne nie mogą wydawać mu dyspozycji odjazdu" - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Alex Hunter, lider ECPU. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / facebook.com Środa 27.10.2021