Emeryt udawał policjanta, by postraszyć męża swojej wybranki. Love story z kajdankami i miotaczem gazu

Miłość nie wybiera, a czasami wymaga walki i poświęceń. Krzysztof Sz. (65 l.) z Tomaszowa Lubelskiego zakochał się w kobiecie, która wyszła za mąż. Nie chciał się jednak poddać i postanowił zemścić się na facecie, którego wybrała jego sympatia. Wziął czapkę policyjną, koszulkę z odpowiednim napisem, miotacz gazu, kajdanki i niebieskiego 'koguta', po czym ruszył do akcji.
Zrzut ekranu 2023-07-28 o 19.22.26.png

Mężczyzna najpierw szukał swojej potencjalnej ofiary po mieście. W końcu wypatrzył męża ukochanej w sklepie, gdzie zaczepił go w "umundurowaniu" i zarządał zwrotu pieniędzy, które rzekomo miała mu być winna kobieta (zanim poznała swojego męża, pomieszkiwała u Krzysztofa Sz.). Zaatakowany nie oddał pieniędzy, wyśmiał agresora i pojechał do domu.
Długo nie mógł nacieszyć się spokojem, ponieważ Krzysztof go śledził i przy posesji włączył "koguta". Wszedł na posesję, żądał dokumentu od jej właściciela, a gdy ten poprosił o legitymację służbową, nagle zwiał – stwierdził, że wzywają go na pilną akcję.

Zaniepokojony małżonek zawiadomił o sprawie policję. Gdy funkcjonariusze przyjechali do Krzysztofa, ten nie chciał ich wpuścić i o dziwo, kazał się wylegitymować. Dopiero gdy zobaczył, że sprawa jest naprawdę poważna (zmasowane siły i środki policjantów), poddał się i otworzył. Tam znaleziono wszystkie jego fanty, po czym trafił do aresztu. Po dobie został zwolniony, lecz to był dopiero początek jego problemu. Gdy wszczęto, a następnie zakończono śledztwo w jego sprawie, sąd mógł ukarać go karą rocznego pozbawienia wolności. Mógł, ale tego nie zrobił. Sprawa rozwiąże się w lżejszy, lecz upokarzający sposób. 

"W ubiegły czwartek zapadł w naszym sądzie wyrok w tej sprawie. Oskarżony został skazany na rok ograniczenia wolności, w czasie którego będzie wykonywał nieodpłatną, kontrolowaną pracę na cele społeczne, w wymiarze 30 godzin miesięcznie" – poinformował sędzia Krzysztof Pliszka, prezes Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim.

Najlepsze pozostawiliśmy na koniec. Sprawa trafi do publicznej wiadomości, dlatego przez miesiąc jego postać będzie wisiała na tablicy ogłoszeń miejscowego sądu. Oskarżony co prawda może się odwołać od wyroku, lecz patrząc na karę podejrzewamy, że raczej podkuli ogon i znajdzie sobie inne hobby. Może pora na strażaka?


Dodał(a): CKM.PL / fot.: Lubelska policja Piątek 28.07.2023