Śmierć na autopilocie Tesli

Poleganie na autopilocie Tesli doprowadziło do śmierci jej kierowcy. Sytuację można porównać do tych, kiedy ślepo ufamy nawigacji, a ta prowadzi nas np. w przepaść. Przez niedoskonałe systemy i zbyt wielką ufność, zginął człowiek, którego wcześniej ta technologia uratowała.
smierc-autopilot-tesla.jpg

45-letni Joshua Brown był eks komandosem Navy SEAL, który pasjonował się nowymi technologiami. Sam miał firmę produkującą i elektronikę taktyczną. W Tesli nazywano go przyjacielem, bo pomagał rozwijać i testować autonomiczne pojazdy. Ale tego feralnego dnia, jego „Tessy” – jak nazywał swój Model S – zawiodła go pierwszy i ostatni raz.

Jechał dwupasmówką, oddając prowadzenie pokładowemu autopilotowi. W pewnym momencie z drogi podporządkowanej wyjeżdżał TIR. Ani Joshua, ani autopilot nie wypatrzył na tle jasnego nieba białej naczepy za ciągnikiem siodłowym. Dodatkowo system nie zadziałał, bo samochód w krytycznym momencie znajdował się w środkowej części przyczepy, celując w jej prześwit. Producent aut twierdzi, że gdyby to był początek lub koniec pojazdu, gdzie są osie i koła, Tesla zatrzymałaby się – tak jak robiła to wielokrotnie do tej pory. Niestety tak się nie stało, a osobówka przebiła się pod ciężarówką i pojechała dalej, ścinając po drodze swój dach. Nie zostawiła żadnych śladów hamowania. Kontynuowała jazdę i zatrzymała się dopiero na płocie kilkaset metrów dalej. Kierowca zmarł na miejscu.

Sytuacja z kwietnia, kiedy Autopilot w "Tessy" Joshuy uratował go przed kolizją boczną (wideo udostępniał na swoim twitterze sam Elon Musk - założyciel Tesli):


Tesla wydała oświadczenie, w którym współczuje rodzinie Joshuy i ubolewa nad stratą przyjaciela. Jednocześnie zaznacza, że taki wypadek zdarzył się pierwszy raz od 208 milionów kilometrów przejechanych w trybie autopilota i porównuje do krótszych dystansów zakończonych śmiercią kierowcy, gdy prowadzi człowiek – co 150 milionów km w Stanach Zjednoczonych i co 94 miliony km na świecie. Sytuacja z Teslą Modelem S miała miejsce około miesiąc temu, ale dopiero teraz podano do wiadomości publicznej szczegóły tej sprawy. Tesla powiadomiła o incydencie National Highway Transportation Safety Administration (NHTSA) – jednostkę administracji rządowej badającej wypadki i przeciwdziałającej śmierci na amerykańskich drogach.

Tesla zastrzega, że jasno i wyraźnie komunikuje, że ich Autopilot jest nową technologią w fazie testów i dlatego nie włącza go z automatu. Gdy funkcję uruchamia się samodzielnie , pojawia się komunikat, który ostrzega, że przez cały czas jej działania, kierowca musi mieć ręce na kółku i że mimo wszystko musi utrzymywać kontrolę nad pojazdem. System sprawdza i upomina człowieka, jeśli ten nie trzyma rąk na kierownicy. Gdy sytuacja nie ulega zmianie, pojazd zwalnia, dopóki znów nie wyczuje dłoni na układzie sterującym. Nie wiadomo czy Joshua zastosował się do ostrzeżeń Autopilota, czy rzeczywiście nie zauważył naczepy ciężarówki oraz dlaczego auto nie wykryło zagrożenia wcześniej. Ma to wyjaśnić (NHTSA).




Dodał(a): Adam Wawrzyniak Piątek 01.07.2016