Dogonić czas!
Dostaliśmy wóz, jaki grał w „Powrocie do przyszłości”, i ruszyliśmy nim na polskie ulice! Często jest tak, że piękne i szalone samochody umierają młodo. Ale kolejne pokolenia pamiętają je lepiej niż rozsądne i nudne wozidła.

SEKS, NARKOTYKI I AUTA
Niska, klinowata sylwetka, otwierane do góry drzwi i niezwykła karoseria z gołej nierdzewnej stali – oto samochód, który zobaczysz raz, a nie zapomnisz do końca swoich dni. Powstał jako życiowe dzieło człowieka, który był marzycielem, szaleńcem oraz wizjonerem. John Z. DeLorean, w latach 70. ub. wieku wiceprezes koncernu General Motors, zarabiał 700 tys. dol. rocznie, ale dusił się w białym kołnierzyku. Nie pasował do korporacyjnych norm wykluczających tak lubiane przez niego burzliwe romanse z gwiazdkami filmowymi i alkoholowo–narkotykowe imprezy. W końcu odszedł z GM, by spełnić swoje marzenie o budowie własnego auta. Dzięki temu dziś ja spełniam swoje marzenie: unoszę niezwykłe drzwi i wchodzę do wozu, o którym śniłem nie raz.

FABRYKA MARZEŃ
W 1978 roku Amerykanin założył firmę DeLorean Motor Company. Kosmiczną karoserię swego auta zamówił u samego Giorgetta Giugiara, Michała Anioła włoskiego dizajnu samochodowego. W stworzeniu podwozia i zawieszenia pomogli spece z angielskiego Lotusa, wykorzystując m.in. rozwiązania z modelu Esprit. Po uzyskaniu ogromnych subwencji od rządu Wielkiej Brytanii w ekspresowym tempie zbudowano ultranowoczesną fabrykę w Irlandii Płn. Ruszyła produkcja samochodu, który miał być piękny, szybki i niedrogi. Nazwa DMC–12 wzięła się od planowanej ceny – 12 000 dol. Brzmi bajkowo? Każdy, kto zna twórczość braci Grimm, wie, że bajki często nie kończą się wesoło. Pierwszy seryjny DMC–12 wyjechał na drogi w 1981 r. Z powodu kosztownej produkcji, wahań walutowych i wysokiego cła cena auta wzrosła... dwuipółkrotnie. Nie była to już żadna okazja, zwłaszcza za pojazd z przeciętnym silnikiem, znanym z... Renault, Volvo i Peugeotów.


ZDERZENIE Z RZECZYWISTOŚCIĄ
To aluminiowe V6 o pojemności 2,8 l i mocy zaledwie 130 KM zaczyna pracować za moimi plecami. Jak poradzi sobie z masą 1,2–tonowego auta? Wciskam mocno pedał gazu. DMC–12 nie jest na szczęście totalnym zawalidrogą. Silnik ma 207 Nm momentu obrotowego przy 2750 obr./min. Dzięki temu wóz ciągnie konsekwentnie od samego dołu i setkę osiągam po ok. 9 s. Ale temu pojazdowi daleko jest do DeLoreana z „Powrotu do przyszłości”, w którym dr Emmett Brown zamontował... atomowy silnik zasilany plutonem. Jest inna rzecz, która spowalnia DMC–12 bardziej niż słabowity silnik – po prostu auto generuje niesamowite zainteresowanie otoczenia. Na stacjach benzynowych momentalnie otacza mnie zaciekawiony tłum, na trasie jestem regularnie zatrzymywany przez policjantów. Pytają, co to za

BOLESNY KOMPROMIS
Za kierownicą fabrycznego DeLoreana nie dokonam rzeczy takich jak filmowy Marty McFly – nie pofrunę ani nie przemieszczę się w czasie na Dziki Zachód. A mogło być inaczej. Ten 130–konny silnik planowano jedynie jako tymczasowe rozwiązanie. Z czasem DMC–12 miał być o niebo szybszy. Jego potencjał pokazało chociażby kilka zbudowanych sztuk wersji biturbo, w której doładowany silnik dysponował już 250 KM i rozpędzał pojazd 5,5 s do pierwszej setki. Taki wóz, gdyby tylko wszedł do



LEGENDY NIE UMIERAJĄ
Już w drugim roku istnienia firma DeLorean Motor Company legła w gruzach w wyniku czarnej serii zdarzeń: rząd Wielkiej Brytanii cofnął jej dofinansowanie, pojawiły się problemy finansowe, które pogłębiał rozrzutny styl życia Johna DeLoreana i oskarżenie go o handel narkotykami. Jankesa w końcu uniewinniono, ale było już za późno – w 1982 r. marka ogłosiła bankructwo. Powstało tylko ok. 8600 sztuk DMC–12. W 1984 r. dzieło zagłady dopełniło się – komisyjnie zniszczono wszystkie matryce do produkcji modelu. Samochód umarł, ale pozostała po nim pamięć wszystkich małych–dużych chłopców, kochających w motoryzacji prawdziwe szaleństwo i pasję.

Artykuł pochodzi z naszej wędrówki w czasie i numeru 7 CKM/2011
ZOBACZ TEŻ "KROK W PRZYSZŁOŚĆ"